Ilona Wrońska odeszła z Na Wspólnej i zerwała z wizerunkiem Kingi. Teraz jest nie do poznania!

2019-01-04 7:11

Ilona Wrońska, czyli serialowa Kinga Brzozowska, po 16 latach znika z serialu „Na Wspólnej” i otwiera nowy rozdział w życiu. Aktorka w rozmowie z Super Expressem opowiedziała, co było powodem jej rozstania z produkcją i jak wyglądał jej ostatni dzień na planie kultowego serialu. Jak wspomina lata spędzone na planie serialu? Jakie ma plany na przyszłość?

Na Wspólnej odc. 2115. Kinga (Ilona Wrońska), Michał (Robert Kudelski)

i

Autor: TVN/Radek Orzeł Na Wspólnej odc. 2115. Kinga (Ilona Wrońska), Michał (Robert Kudelski)

- Skąd decyzja o odejściu i dlaczego właśnie teraz?

- Z tą decyzją tak naprawdę nosiłam się dość długo. Tylko człowiek, zanim dojrzeje do tego, żeby pewne rzeczy powiedzieć głośno potrzebuje po prostu czasu. Ja tego potrzebowałam. Gdy ta decyzja we mnie dojrzała, byłam w stanie wtedy już uczciwie porozmawiać o tym, że mój czas w „Na Wspólnej” dobiega już końca. Czego się miałam nauczyć, to już się nauczyłam. Tak naprawdę głównym powodem było to, że czułam, że muszę coś zmienić, pójść swoją drogą, otworzyć kolejne drzwi.

- To była pierwsza pani tak poważna rola. Była dla pani wyzwaniem?

- Na początku tak, ponieważ byłam świeżo po studiach. Praca z kamerą była mi obca, więc pierwszy dzień zdjęciowy był dla mnie ogromnym stresem, podobnie jak cały ten okres, kiedy wdrażałam się w temat. To była naprawdę ostra lekcja, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Lekcja pokory i lekcja zawodu. Z dnia na dzień uczyłam się coraz więcej.

- Czy jako młoda, niedoświadczona aktorka była pani przygotowana na popularność, którą ten serial przyniósł?

- To było po prostu dziwne, kiedy ludzie zaczęli mnie zaczepiać na ulicy i poznawali mnie z ekranu, choć często są zdziwieni, że na żywo wyglądam inaczej, niż w telewizji. Czasami poznają mnie dopiero po głosie. Dla mnie jest to zawsze miła oznaka tego, że ludzie kibicują mi w tym serialu. Czasami się złoszczą na Kingę, pytają, dlaczego postąpiła tak, a nie inaczej i muszę tłumaczyć, że tak napisano w scenariuszu.

- Co pani po 15 latach pracy na planie będzie wspominała najmilej?

- Ja zawsze z chęcią przychodziłam na ten plan. Nie było dnia, żebym myślała: „Ojej, znowu muszę iść na Wspólną”. Ludzie, z którymi tam współpracowałam, to naprawdę fantastyczne osoby. Z niektórymi się bardzo blisko zakolegowałam. Będzie mi brakowało tych rozmów w garderobie, czasami o rzeczach błahych, a czasami bardzo istotnych. Ale myślę, że z kim będę się miała spotkać poza planem, to się na pewno spotkam.

- Jak wyglądał pani ostatni dzień ma planie?

- Był bardzo miły i wzruszający. Byłam przygotowana i zapowiadałam, że przyjdę na pewno się pożegnać na słodko, czyli z jakimiś ciastkami. Miałam też przygotowane drobne upominki dla najbliższych członków ekipy. Oczywiście były uściski, kwiaty, nawet produkcja przygotowała krótki filmik ze scenkami z moim udziałem, od pierwszego odcinka do ostatniego. To był taki miks 2-3 minutowy na temat mojej postaci, tego jak się zmieniałam, taki przekrój przez te 16 lat.

- To chyba była dobra okazja do powspominania?

- Wiedziałam, że nie obędzie się bez łez. Co chwilę tylko płakałam i wycierałam łzy bo to było bardzo wzruszające. Były też ze mną moje dzieciaki. Każdy wspominał jak to było, czas kiedy byłam w ciąży. Teraz moja dzieciaki są już tak duże, że przerosły mamę! Wiele się wydarzyło na Wspólnej przez te 16 lat. Tam poznałam Lecha [Leszek Lichota-prywatnie partner aktorki – przyp. red]. W pewnym momencie sobie wymyśliliśmy, że jedziemy na pół roku do Stanów. Produkcja nie zamknęła mojego wątku, zawsze była otwarta na moje wszelkie decyzje życiowe, jak choćby dwie ciąże. Jedna była wpisana w scenariusz, druga była ukrywana. Oczywiście nie dało się tego ukryć, bo jak ukryć 9-miesięczny brzuch za poduszkami i za stołem? Ale jakoś się udało!

- Czy takie pożegnania po 16 latach są trudne?

- Po części tak. Bardzo trudno jest podjąć w ogóle taką decyzję. Wiele osób, kiedy usłyszało, że odchodzę po 16 latach, mówiło: „ Po 16 latach to już się nie odchodzi! Co ty robisz, dziewczyno? Nie odeszłaś wcześniej, to dlaczego to robisz teraz?”. Ale z drugiej strony uwalnia się jakaś energia.

- W jaki sposób Kinga zniknie? Co się stanie z pani bohaterką?

- Będzie tam dosyć dużo nagromadzonych negatywnych emocji, zwłaszcza w relacji z mężem, co doprowadzi do tego, że już nie będą chcieli ze sobą być, aczkolwiek to nie będzie powód do tego, że ona zniknie. Ludzie w mediach społecznościowych też mnie o to pytają i zastanawiają się, jak to jest, że ja zniknę, a dziecko zostanie. Bo przecież żadna matka nie zostawiłaby dziecka, więc ja też odpowiadam, że scenarzyści wybrnęli z tego i znaleźli na to pomysł.

- Aktorzy często podkreślają, że rola w serialu daje im poczucie bezpieczeństwa, stabilizacji finansowej, a pani z tego zrezygnowała pani i wyrusza w nieznane.

- Nie po to wybierałam ten zawód, żeby cały czas czuć się pewnie. Przecież to jest wolny zawód, więc wiąże się z tym, że po prostu czasami mamy tę pracę, a czasami nie. Ja miałam tę stabilizację tyle lat, za co jestem wdzięczna losowi, ale z drugiej strony sama chcę tym losem jakoś pokierować, przestać się czuć pewnie, bo ta pewność jest zgubna. Rozleniwiamy się, kiedy jesteśmy pewni. Ja nie chcę być leniwa. Oczywiście, że czuję się niepewnie, bo to nie jest tak, że ja porzucam pewną pracę dla czegoś innego. Nie. Nie mam nic w zamian. Przynajmniej na razie. Ja po prostu się otwieram na coś nowego i mam nadzieję, że to przyjdzie. Otworzyły się drzwi teatru i tam teraz gram, więc cieszę się, że nie zostałam z niczym, aczkolwiek liczę na to, że telewizja po jakimś czasie się po prostu upomni o mnie! Daję sobie czas na to, żeby odpocząć od pracy i od tej roli, przestać myśleć o Kindze Brzozowskiej, zmienić trochę wygląd, żeby się trochę odciąć od tego wizerunku. Musi minąć jakiś czas, żeby się jakby w pewien sposób się z niego wyswobodzić i dać szansę na coś nowego.

 

Emisja w TV: 
Na Wspólnej
poniedziałek 20.15 TVN
środa-czwartek 20.15 TVN

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki