Gwiazda "M jak miłość" nie raz oberwała za marne, zdaniem wielu, umiejętności aktorskie. Przez lata starała się udowodnić, że potrafi grać. Przykrość sprawiało jej też to, że nazywana jest Pyzą.
- Po latach czytania o sobie, że nie umiem tego, że jestem kiepska w tym, że źle wyglądam, że jestem gruba, "pyza", pojawiła się chwila zwątpienia i zastanawiałam się, czy oni czasem nie mają racji. Na szczęście miałam przy sobie cudowną rodzinę i oni bardzo szybko wyprowadzali mnie z takiego myślenia - powiedziała Kasia w rozmowie z magazynem "Super Express TV".
Jak zapewnia, to, że dziś nie jest już rozchwytywaną celebrytką, nie wpływa na jej samoocenę.
- Dzisiaj, gdy mam doświadczenie i jestem, gdzie jestem, to nie moja praca wytycza mi poczucie własnej wartości. Wiem, kim jestem, wiem, ile umiem, i to, czy jestem bardziej, czy mniej rozchwytywana zawodowo, nie wpływa na moje samopoczucie - dodaje aktorka.
Brawo, Kasiu!