Lekarze 2 sezon. Śmierć w Lekarzach. Marcin Perchuć: Jivan przeżyje śmierć przyjaciela - wywiad

2013-05-11 14:00

W 2 sezonie serialu Lekarze życie Jivana gwałtownie się zmienia. Grający sympatycznego doktora buddystę Marcin Perchuć (40 l.) zapowiada, że to jeszcze nie koniec problemów jego bohatera.

- "Lekarze" bardzo szybko stali się jednym z najpopularniejszych polskich seriali. Na czym polega ich fenomen?

- Złożyło się na to wiele przyczyn. Przede wszystkim to bardzo profesjonalnie zrealizowana produkcja. Jeśli chodzi o przygotowanie aktorskie i realizm, nie ma tu żadnej ściemy. Wszystko jest bardzo realistyczne. Byliśmy przecież przy kilku operacjach...

>>> LEKARZE 2 sezon odc. 12. MAKS WRACA do Torunia. ALICJA wyjedzie do Houston?

- Operacje rzeczywiście wyglądają bardzo realistycznie.

- Pracujemy na doskonałych fantomach, które bardzo przypominają ludzkie ciało, organy i krew. Na dodatek to wszystko jest świetnie sfilmowane przez Jasia Holoubka i Tomka Dobrowolskiego. Uważam, że pod względem operatorskim nie odbiegamy od światowej czołówki. Całość jest też bardzo dobrze wyreżyserowana, a znani, popularni i lubiani aktorzy przyciągają publiczność. Oczywiście tematyka jest też ważna, bo każdy z nas kiedyś marzył, by zostać lekarzem, i chciałby, żeby każdy szpital wyglądał jak ten w Toruniu.

- Chciał pan zostać lekarzem?

- Właśnie nie. Sam nie wiem czemu. Za to wiem, dlaczego nie chciałem zostać prawnikiem. Przerażał mnie ogrom wiedzy, którą trzeba przyswoić. A lekarzem może dlatego nie, że byłem na bakier z biologią. Jednak bardzo podziwiam i cenię ludzi, którzy wykonują ten zawód. To naprawdę ciężka robota. Po tylu miesiącach pracy na planie, przyglądaniu się zabiegom nie potrafiłbym nic z tego powtórzyć. Nie wiem też, jak dawkować antybiotyk, a odczytanie recepty jest dla mnie jedną z najtrudniejszych rzeczy w życiu (śmiech).

LEKARZE - więcej o serialu

- W nowym sezonie "Lekarzy" Jivan ma poważne problemy z żoną...

- Tak. Nie może sobie poradzić z ciążą żony. Najpierw wciągnęła Jivana w wegetarianizm, teraz chce go z niego wyciągnąć. Ale to dopiero początek problemów.

- Chodzi o wątek przyjaciela Jivana chorego na słabo poznaną chorobę...

- Też. Poruszyliśmy tu sprawę życia i śmierci i to nie pod kątem: operacja uda się lub nie. Chodzi o naszą bezradność. Świat się zmienia. Pojawiają się nowe choroby - jeszcze nie potrafimy ich leczyć lub, co najwyżej, dopiero się uczymy. A choruje w miarę młody człowiek, prawie całe życie przed nim. To zmagania z niepewnością, z wątpliwościami. To zrobiło na nas ogromne wrażenie.

- Bardzo pan posmutniał, opowiadając o tym wątku...

- Bo ta historia nie jest śmieszna, zwłaszcza gdy się pomyśli, że są ludzie, którzy naprawdę muszą przez to przechodzić. Na planie walczymy z takimi trudnymi momentami, żartując. W ten sposób odreagowujemy.

- Schodząc z planu, odcina się pan od roli, od tych trudnych scen?

- Przede wszystkim jestem rzemieślnikiem. Uprawiam zawód. Gdybym miał przenieść te problemy do życia prywatnego, nie byłbym w porządku w stosunku do żony i dzieci.

Chcesz wiedzieć więcej o serialu LEKARZE? Polub nas na FACEBOOKU!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki