Maja Bohosiewicz wyznaje: zostawiłam dzieci z nianią i poszłam zdrzemnąć się do hotelu

2018-02-03 13:48

Maja Bohosiewicz jest mamą dwójki maluchów. Na Instagramie prowadzi profil, który obserwuje ponad 200 tysięcy ludzi. Znana jest ze swojej otwartości i z tego, że szczerze opowiada o urokach i cieniach macierzyństwa. Ostatnio wyznała, że zostawiła dzieci z nianią i poszła zdrzemnąć się do hotelu!

Maja Bohosiewicz

i

Autor: Maja Bohosiewicz/Instagram Maja Bohosiewicz szczerze pisze o macierzyństwie.

Maja Bohosiewicz prowadzi na Instagramie profil Stara Dzidziutków. Jest on bardzo popularny, obserwuje go ponad 200 tysięcy ludzi. Bohosiewicz pisze tam szczerze o blaskach i cieniach macierzyństwa. Publikuje także zdjęcia z dziećmi.

Teraz opublikowała fotografię, przy której zamieściła wpis na temat swojej popularności. Bohosiewicz doszła do wniosku, że jej profil jest tak popularny dlatego że pisze w nim całą prawdę. Niczego nie udaje, niczego nie stara się ukryć. Jak jest źle, to pisze, że jest źle, a jak dzieci nie marudzą, a ona ma wolne, to przyznaje, że jest pięknie.

"Pokazuje wam prawdziwe życie, bez cukierkowania, bez słodzenia, bez udawania. Jednego dnia chce skakać pod niebiosa, trzymając za ręce dzieci, zbawiać świat, uczyć BLW wraz z brokatem i jednorożcami. Drugiego natomiast chce wystrzelić się w kosmos w samotności, mieć na głowie kołtun i jeść lody" - napisała.

Przyznała również, że wiele matek wpada w kompleksy przez profile na Instagramie, na których idealne matki pokazują swoje idealne życie. "Wiecie kiedy był mój perfect day? Jak zostawiłam dzieci z nianią i poszłam się kimnąć do hotelu dwa kilometry od chaty. Polecam wam te książkę z całego serca. Opcje z hotelem też" - napisała.

Zobacz: Maja Bohosiewicz w bikini. Pokazała brzuch po dwóch ciążach

Czasami zastnawiam się na czym polega mòj instagramowy sukces. Umówmy się, praktycznie każda z nas jest matką więc nic w tym wyjątkowego. Jestem właśnie po lekturze „Liga (nie)złych mam” i chyba znalazłam odpowiedź. Pokazuje wam prawdziwe życie, bez cukierkowania, bez słodzenia, bez udawania. Jednego dnia chce skakać pod niebiosa, trzymając za ręce dzieci, zbawiać świat, uczyć BLW wraz z brokatem i jednorożcami. Drugiego natomiast chce wystrzelić się w kosmos w samotności, mieć na głowie kołtun i jeść lody. Ta książka idealnie opowiada o wzorze Idealnej Matki który nieistnieje. Same zarzucamy na siebie sidła tego mitu pułapki. Chcemy być najlepsze we wszystkim. Być szczupłe w ciąży, rodzić w 45minut, karmić piersią, w sypialni być boginiami seksu, w kuchni Magdą Gessler, w między czasie odkurzając, piekąc eko ciastka i robić remont, a to wszystko z uśmiechem szerokim jak u Pana Gojdźa na billbordach i pełnym mejkapie z sephory. Cholera. To nie tak. Tak się nie da. Raz jesteśmy mistrzyniami organizacji a raz jesteśmy przegranymi w walce o domowy obiad. Skrolujemy wyidealizowane foty na IG gdzie wszystko toczy się kolorowo, dzieci śpią, matki piją kawę, a naleśniki już czekają, wszystko to z hasztagiem PERFECTmom PERFECTmorning PERFECTday. Wiecie kiedy był mój perfect day? Jak zostawiłam dzieci z nianią i poszłam się kimnąć do hotelu dwa kilometry od chaty. Polecam wam te książkę z całego serca. Opcje z hotelem też. @wydawnictwo.kobiece #PERFECTbook #PERFECTmom #PERFECTspadajciewszyscyztymperfect

Post udostępniony przez Stara dzidziutków (@majabohosiewicz) Sty 26, 2018 o 8:51 PST

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki