Mama Anny Przybylskiej we wzruszającym wywiadzie: Przed śmiercią uroniła dwie łzy

2016-07-18 4:00

Jeszcze wstałam, wzięłam ją za rękę i szepnęłam: "Dziecko, nic się nie martw, wszystko będzie dobrze". Już nie odpowiedziała, tylko spod powiek popłynęły jej dwie łzy. Może mnie jeszcze usłyszała? Umarła... - tak ostatnie chwile swojej córki wspomina Krystyna Przybylska, mama znanej aktorki. Kobieta z bólem w sercu właśnie opowiedziała o ostatnich chwilach życia Ani (+36 l.).

Choć od tego tragicznego dnia minęły dwa lata, do dziś trudno uporać się z przedwczesną śmiercią Ani Przybylskiej. Nadal cierpią i tęsknią za nią najbliżsi, przyjaciele, fani... Mama aktorki, Krystyna Przybylska, do dziś nie pogodziła się ze stratą ukochanej córki, ale jej matczyne serce dojrzało, aby opowiedzieć o ostatnim tchnieniu Ani.

Piękna, utalentowana aktorka miała zaledwie 36 lat, kiedy ostatecznie pokonał ją rak trzustki. Osierociła troje małych dzieci, 12-letnią wówczas Oliwkę, 8-letniego Szymona i maleńkiego, 3-letniego Jasia. Jej ukochany, tata dzieci, Jarosław Bieniuk (37 l.) musiał zastąpić im mamę.

- Żaden rodzic nie powinien chować swojego dziecka. Czy można się do tego przygotować? Matka może się przygotować na śmierć córki? Wciąż nie jestem na to gotowa - wyznała pani Krystyna w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów". Mama Ani do dziś ma niezagojoną ranę w sercu. Ciągle nie może się pogodzić z jej stratą. Dojrzała jednak do tego, aby podzielić się swoim cierpieniem po utracie córki.

- Kiedy nadeszły ostatnie dni, czułam, że to już. Tak zwyczajnie jak matka. W sobotę była przepiękna pogoda. Patrzyliśmy na morze. Odbywały się jakieś zawody żeglarskie - opowiada mama aktorki. - Nakryliśmy Anię kołdrą, kocem, nałożyliśmy jej czapkę. Ania kazała nam patrzeć na słońce, wodę, na te żaglówki. Wieczorem przyszła pielęgniarka z hospicjum. Zaczęła mnie namawiać: "Krysiu, idź do domu, odpocznij trochę". Ale nie chciałam. Ania też mówiła: "Mamuś, proszę cię, nie idź". Chyba też już to czuła - wyznaje pani Przybylska.

Nadchodziły najtrudniejsze, nieuniknione chwile. - W niedzielę nad ranem pielęgniarka wychodziła na następny dyżur, zrobiłam jej kawę i kanapkę, wróciłam do Ani i zobaczyłam, że odchodzi. Jak ktoś to wcześniej już widział, to wie. Nosek się jej wyciągnął, ręce się zrobiły takie... inne. Oddech miała cichutki, łapała powietrze jak taki malutki ptaszek albo ryba, która szuka wody. - Siedzieliśmy przy niej z Jarkiem i Agnieszką (siostra Ani - red.). Jeszcze wstałam, wzięłam ją za rękę i szepnęłam: "Dziecko, nic się nie martw, wszystko będzie dobrze". Już nie odpowiedziała, tylko spod powiek popłynęły jej dwie łzy. Może mnie jeszcze usłyszała? Umarła o 15.18... - wzrusza się pani Krystyna.

Strata córki to wielki cios dla matki, utrata matki to dla dzieci wielki dramat... - Czy tęsknią? Tego nawet nie można sobie wyobrazić. Oliwka, jak razem leżymy wieczorem w łóżku, potrafi się przytulić i powiedzieć: "Babciu, ja ciebie tak kocham, tak pachniesz moją mamą". To ja jej mówię: "Wiem, dziecko. Ty pachniesz moją córką". I tak sobie leżymy. I ja naprawdę czuję, jakbym Anię obejmowała - zwierza się pani Przybylska.

ZOBACZ: Mama Anny Przybylskiej o jej dzieciach: "Czy tęsknią? Tego nawet nie można sobie wyobrazić"

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki