Marek Frąckowiak przez ALKOHOL zawalił karierę! Spowiedź aktora

2014-10-28 3:00

Po paśmie sukcesów przyszła i porażka. - Wiele rzeczy sobie zepsułem... Alkohol pity w nadmiarze też się do tego przyczynił - opowiada Marek Frąckowiak (64 l.). Na szczęście potem poznał Ewę Złotowską (67 l.), swoją obecną żonę.

Bardzo miło wspominam studia. Śmieję się, że to był taki korpus paziów. Szermierka, taniec, śpiew, trudno o tym mówić jak o poważnych studiach, aczkolwiek historia sztuki, literatury, teatru były na bardzo wysokim poziomie. Sukces przyszedł szybko i równie szybko mnie zepsuł. Jako młody człowiek zagrałem główną rolę w filmie "Zabijcie czarną owcę" Jerzego Passendorfera (?80 l.). Zbierałem nagrody i naraz poczułem się ważny, niezastąpiony. Żyłem z taką dziwną świadomością, że cokolwiek bym zrobił, to będzie dobre, a to bardzo osłabia w zawodzie. Miałem tego efekty, po wystrzeleniu w górę wiele rzeczy sobie zepsułem... Alkohol pity w nadmiarze i nie zawsze w dobrej porze też się do tego przyczynił. Wiodłem życie radosnego chłopaka, życie było bez kontroli.Opamiętałem się jednak... Moje życie w ogóle dzielone jest na dekady. Urodziłem się w 1950 roku, gdy wszedłem w wiek średni, nastały lata 90.

Zobacz też: Marek Frąckowiak popularny aktor szczerze o swoich przeżyciach: Nie chciałem już dalej żyć...

"Z panią to bym sobie życie ułożył"

Wcześniej każdy miał pracę, teraz trzeba było mocno się postarać, by dobrze się sprzedać, nie tylko w teatrze. Jak wielu Polaków, życie po prostu zmusiło mnie do zmian... To był okres dobrych decyzji. Rozwód, kolejne małżeństwo, budowa domu, założyłem fundację promującą sztukę, w której praca do dziś mnie pasjonuje.Ewa... Dokładnie pamiętam, kiedy pierwszy raz spotkaliśmy się. To było w studiu dubbingowym na Bielaka. Siedząc sobie w fotelu, popatrzyłem na Ewunię i rzekłem: "Z panią to bym sobie życie ułożył". Co Ewa na to? "Phi..." - bez entuzjazmu odpowiedziała. Ale okazało się, że powiedziałem to w dobrym momencie, dobre duchy to usłyszały i potoczyło się. Po 10 lat narzeczeństwa Ewa powiedziała: "Nie wiem, co mam ci dać na urodziny, nie mam prezentu, to dam ci rękę" - zaproponowała. Wiele rzeczy nam się udało... Postanowiłem, że w 2000 roku sylwestra spędzimy we własnym domu i tak się stało. Dzieci? Nie mamy, ale jestem dziewięciokrotnym wujkiem, a instytucję wujka uważam za bardzo ważną.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki