Marek Frąckowiak popularny aktor szczerze o swoich przeżyciach: Nie chciałem już dalej żyć...

2014-09-19 4:00

Znany aktor Marek Frąckowiak (64 l.) wygrał walkę z rakiem. Po raz pierwszy opowiada o tych traumatycznych przeżyciach.

Zachorowałem dwa lata temu, prowadziłem terapię, ale wiadomo, jak jest z tą chorobą, człowiek się nie zabezpieczy. Tuż przed świętami wielkanocnymi przewróciłem się w ogrodzie, nie mogłem się podnieść. Czołgając się, dotarłem do drzwi domu... Wylądowałem na wózku inwalidzkim... To był ciężki czas, do głowy przychodziły mi myśli o rzeczach ostatecznych. Zadawałem sobie pytanie: "Po co dalej żyć?". Na szczęście od konsultacji lekarskiej po decyzję o operacji minęła doba. Czy przeraziłem się, gdy usłyszałem diagnozę: rak z przerzutami do kręgosłupa? Nie, bardziej, gdy usiadłem na wózku.

Zobacz też: Marek Frąckowiak: Żyję tak, jakbym miał umrzeć jutro

Trochę gipsu wlano mi do kręgów, druty kobaltowe usztywniają mi kręgosłup

Trafiłem na wspaniałych lekarzy w Grodzisku Mazowieckim, ale operacja zostawiła ślady. Trochę gipsu wlano mi do kręgów, druty kobaltowe usztywniają mi kręgosłup. Kiedy wiem, że będę musiał podbiec, schylać się, zakładam na tułów stabilizator - wygląda jak stelaż od plecaka. Boli? Stopień bólu od drętwoty do uciążliwego mam wpisany w życiorys. Staram się mówić o chorobie: epizod, bo wszystko, choroba też, jest epizodem. I jak mówił mój tata: trzeba żyć, jakby miało się umrzeć jutro, ale planów mieć na 100 lat.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki