Krystyna Pyrkosz, wdowa po Witoldzie Pyrkoszu wciąż tęskni za mężem. Zdradziła nam, co trzyma ją przy życiu!

2023-08-17 5:30

Już niebawem nowy sezon „M jak miłość”. Niestety z dawnej obsady każdego roku ktoś się wykrusza. Od sześciu lat na ekranach nie ma już Witolda Pyrkosza (†90 l.), czyli słynnego Lucjana. Tęsknią za nim nie tylko widzowie serialu, ale przede wszystkim jego ukochana żona Krystyna Pyrkosz, dla której mąż był całym światem. Ukochana aktora wciąż nie może o nim zapomnieć.

Krystyna i Witold Pyrkoszowie byli jedną z najpiękniejszych par show-biznesu, zawsze razem na dobre i na złe. Niestety tę wspaniałą miłość przerwała śmierć aktora 22 kwietnia 2017 roku. Od tego czasu w sercu jego żony zagościł wielki smutek. Kobieta żyje pięknymi wspomnieniami i choć od 28 sierpnia ruszają nowe odcinki „M jak miłość”, pani Krystyna nie ma motywacji, by je oglądać, bo wśród Mostowiaków nie zobaczy już uśmiechającego się męża w roli Lucka. - Nie oglądam już „M jak miłość”. Mąż nie żyje już szósty rok, a bez niego to nie to samo. Był jedna z kluczowych postaci, ale to już przeszłość, a ja zostałam sama - mówi „Super Expressowi” Krystyna Pyrkosz, która tęskni za zmarłym mężem.

Wdowa po Pyrkoszu wciąż za nim tęskni

Pani Krystynie trudno żyć bez męża. Jest on obecny jedynie w pięknych wspomnieniach. - Bez niego to już nie jest to samo życie. Bywają momenty, że jest mi bardzo smutno. Mieszkam w naszym domu, w którym przez lata byliśmy szczęśliwi i tylko mi piękne wspomnienia zostały, ale co mi po tym jak nie ma przy mnie najbliższego sercu człowieka. Ciężko mi. Niemal całe życie byliśmy razem. Mąż mnie zobaczył w Krakowie w kawiarni Literackiej i jak się przysiadł do mojego stolika tak już później do swojej śmierci byliśmy razem. Miałam wtedy 16 czy 17 lat, a mąż miał 35. Przeżyliśmy wiele cudownych chwil. Mieliśmy naprawdę wspaniałe życie do momentu, kiedy nie zachorował, a potem nie odszedł - wspomina. Syn stara się odwiedzać ją tak często jak tylko się da. - Syn czasem mnie odwiedza, ale głównie jeździ po świecie. Wpada jak ma wolną chwilę. Zdrowie w miarę mi dopisuje. Czasem tylko pamięć szwankuje, ale Witka nigdy nie zapomnę - uśmiecha się wdowa po słynnym aktorze. - Dobrze, że mam blisko na cmentarz. Odwiedzam grób męża nawet kilka razy w tygodniu – dodaje pani Krysia.

Krystyna Pyrkosz radość życia odnajduje dzięki zwierzętom

Samotność pomagają koić jej zwierzęta. Koty i psy stały się sensem jej życia. Ma ich sporą gromadkę. - Mam pięć psów i trzy koty. Tak naprawdę te zwierzęta trzymają mnie przy życiu. Są moją życiową motywacją. Jakby ich nie było to nie wiem, co bym zrobiła. Muszę żyć dla nich i muszę je przeżyć, bo kto je będzie karmił i rozpieszczał jak mnie zabraknie? Mam duże łoże i wszystkie zwierzęta śpi ze mną. Czasem bywa, że ze zwierzętami ma się lepszy kontakt niż z ludźmi. Jak Witek żył to przyjeżdżało do nas mnóstwo osób. Niby na kawkę, a zostawali na cały dzień. Teraz nie ma nikogo, ale nie będę się prosić na siłę o towarzystwo - opowiada.

Grób Witolda Pyrkosza. Niezapomniani
Sonda
Moja ulubiona para w "M jak miłość" to...?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki