Wszyscy kochają Romana: TeDe stresował się spotkaniem z Anną Seniuk

2011-09-09 4:00

Raper Jacek "Tede" Graniecki z telewizją związany był już od dawna. Występował jako juror w show "Fabryka gwiazd" i prowadził program "Operacja tuning". Teraz będziemy go mogli zobaczyć w serialu "Wszyscy kochają Romana", gdzie gra policjanta.

- W telewizji masz już doświadczenie, ale teraz przyszło się zmierzyć z dużą rolą w przebojowym serialu.

- Na początku był stres. Przede wszystkim, kiedy usłyszałem, że mam grać u boku Anny Seniuk. Spotkałem ją jeszcze na castingach. Podszedłem do niej i powiedziałem, że pamiętam, jak grała Magdę. Na co ona stwierdziła, że wszyscy pamiętają "Czterdziestolatka". Wtedy powiedziałem jej, że chodzi mi o "Zapomnianego Diabła" - spektakl Teatru TV, na której się wychowałem, bo "Czterdziestolatkiem" nigdy się nie ekscytowałem. A wracając do tematu: jeśli na początku była jakaś presja, to teraz się rozmyła. Wiem, że jeśli pani Ania mówi do mnie synku, to jestem jej synem.

- Jesteś amatorem. Czy aktorzy temperują cię na planie?

- Nie, nie ma czegoś takiego. Udzielają mi wielu rad i podpowiedzi. Ekipa była bardzo tolerancyjna. Przez pięć tygodni zdjęć moja postać bardzo się zmieniła. Z totalnego przygłupa, który nic nie mówi, stałem się trochę lepszy. Okazało się też, że z całego zespołu to ja mam najmniejszy problem z zapamiętaniem tekstu. W końcu na koncertach muszę pamiętać kilkadziesiąt tekstów. Aktorzy mylą się w swoich kwestiach, a ja wszystko pamiętam.

- Widziałeś serial oryginalny, czyli "Wszyscy kochają Raymonda"?

- To było tak. Reżyser Jurek Bogajewicz zadzwonił do mnie i zaprosił na spotkanie. Od razu poznałem Bartka Kasprzykowskiego i rozpoczęliśmy próby. Musiałem potem jeszcze przyjść na nie cztery czy pięć razy. Po tym wszystkim obejrzałem wszystkie sezony amerykańskiej wersji. W końcu to już jest klasyk.

- Wkraczasz w trochę nowy świat. Bankiety, znani ludzie...

- Ten serial nie jest gwiazdorski. Nikt tu się nie popisuje i wywyższa. Jest świetna atmosfera i mili ludzie. Ja już wybrałem swoją drogę - to muzyka. Jednak nie można w nieskończoność robić tego samego, bo człowiek w końcu się wyeksploatuje. Jeżeli widzowie polubią "Wszyscy kochają Romana" i powstaną kolejne sezony, to kiedyś nagram płytę, którą rozdam w prezencie, i nie będę chciał z niej ani złotówki.

- W amerykańskiej wersji twój bohater w końcu się żeni. A jak jest w twoim prywatnym życiu?

- Chyba w szóstej serii. Na dodatek jest wtedy głównym bohaterem. A Jacek prywatnie się nie żeni. Jakoś tak wychodzi. Mam na głowie za dużo rzeczy do zrobienia. Jeżeli miałbym teraz jeszcze ogarniać związek, tobym się nie wyrobił.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki