– Pani Teresa przeszła zawał. Na szczęście nie okazał się on groźny w skutkach i dość szybko doszła do siebie. Na pewno musi teraz dbać o siebie bardziej i nieco się oszczędzać. Ona wciąż chce być bardzo aktywna i pomocna wszystkim, ale czasem zapomina, że w jej wieku powinno się więcej odpoczywać – powiedziała "Super Expressowi" przyjaciółka rodziny.
Styczniowe popołudnie w Gredelach na Podlasiu. We wsi spokój, a w rodzinnym domu Zenka Martyniuka spore poruszenie – seniorka rodu, pani Teresa, nagle poczuła kłucie w okolicach serca i duszności. "Dzwońcie po pogotowie" powiedziała słabym głosem do swojej córki, siostry Zenka i kazała zawiadomić syna i synową. Danusia i Zenek przyjechali do mamy jeszcze przed karetką pogotowia. Pędzili autem z Grabówki oddalonej o 60 km, a potem wspólnie z mamą pojechali do szpitala. – Doktor mi powiedział, że to zawał. Prawie tydzień trzymali mnie w tym szpitalu. Gdyby nie telefon na pogotowie, nie wiadomo, czy bym teraz z wami rozmawiała – powiedziała nam pani Teresa Martyniuk. Do domu wróciła ze skierowaniem na rehabilitację w Supraślu i już zaczęła ćwiczenia.
– Pogorszeniem stanu zdrowia bardzo nastraszyła całą rodzinę, a przede wszystkim Zenka. Stara się odwiedzać mamę tak często, jak tylko może. Pilnuje też, żeby niczego jej nie brakowało. Nie można o nim złego słowa powiedzieć. A wnuk Daniel obiecał, że odwiedzi ją z żoną i córeczką – zdradził nam nasz rozmówca. Pani Teresa ma dodatkowo szczęście. Jej synowa Danuta (52 l.) jest wykwalifikowaną pielęgniarką z wieloletnim stażem, więc fachowo zaopiekuje się teściową.