W jednym z wywiadów sprzed lat Anna Komorowska z sentymentem wspomina przygotowania do Śmigusa-Dyngusa. Ustalano jasne reguły oblewania, określając czas rozpoczęcia i zakończenia zabawy – "do pierwszej kropli krwi", czyli do momentu, gdy ktoś się poślizgnie. Komorowska przyznała, że od czasu zamieszkania w Belwederze, rodzina stara się wyjeżdżać na Lany Poniedziałek, aby spędzić go "w terenie" i uniknąć potencjalnych "powodzi" w rezydencji. Podkreśliła, że w Lany Poniedziałek nikt nie jest nietykalny, nawet głowa państwa.
- Zawsze szykowaliśmy się do śmigusa–dyngusa dzień wcześniej. Były określane warunki oblewania: od której można zacząć i kiedy można skończyć – do pierwszej kropli krwi, czyli jak ktoś się poślizgnie, bo wody wylewały się ilości ogromne. Dzień wcześniej zabezpieczaliśmy meble i książki, przykrywając folią. Odkąd jesteśmy w Belwederze staramy się wyjeżdżać, żeby lany poniedziałek był w terenie i wtedy jest bezpiecznie, tylko trzeba - opisała w rozmowie z TVP.
Święta Komorowskich w Belwederze
Była Pierwsza Dama wspomniała również o dorosłych dzieciach, które same podjęły decyzję o stopniu swojej obecności w życiu publicznym po objęciu przez jej męża urzędu prezydenta. Część z nich wyprowadziła się z domu jeszcze przed przeprowadzką do Belwederu, a dwójka nadal mieszkała z rodzicami.
Anna Komorowska podkreśliła, że święta w Belwederze niewiele różnią się od tych spędzanych w mieszkaniu na Powiślu. Zaznaczyła, że główna różnica polega na tym, że większość przygotowań jest przejmowana przez personel. Święta zawsze mają charakter rodzinny, często wielopokoleniowy, gromadząc przy stole liczne grono bliskich.
- Mamy jedną taką czynność, która nas łączy i z tego nie zrezygnowaliśmy nawet tutaj. Jest jedno danie, które szykujemy wszyscy razem. Spotyka się cała rodzina i przygotowujemy je wspólnie. To są bułeczki drożdżowe faszerowane smażonym boczkiem i cebulą. To jest tradycja przeniesiona z Kurlandii, stamtąd pochodzi rodzina mojego męża. Ja ten przepis dostałam od babci męża. Robimy je tylko raz w roku, na Wielkanoc. Ponieważ to jest szalenie absorbujące zajęcie, to siadamy przy jednym stole, dookoła, lepimy te bułeczki i rozmawiamy - mówiła.
Kulinarna tradycja z Kurlandii
Rodzina Komorowskich pielęgnuje tradycję przygotowywania wspólnie jednego, wyjątkowego dania – bułeczek drożdżowych faszerowanych smażonym boczkiem i cebulą. Przepis pochodzi z Kurlandii, skąd wywodzi się rodzina męża Anny Komorowskiej, i został przekazany przez babcię prezydenta. Przygotowywanie bułeczek to czas wspólnego spędzania czasu i rozmów.
Zapytana o obecność polityki podczas świątecznych rozmów, Anna Komorowska odpowiedziała, że nie ma cenzury. Jeśli ktoś ma ochotę poruszyć tematy polityczne, to są one obecne, ale nie dominują w rozmowach.
W naszej galerii zobaczysz, jak mieszkają Komorowscy:
