Przemysław Harczuk

i

Autor: "Super Express"

"A kiedy upadnie już polski biznes, na cześć zaborców wstaniemy z kolan?"

2019-09-13 5:53

Chwilowo lepsze pensje wydamy w zagranicznych dyskontach, na zagraniczne produkty, bo polskich nie uświadczysz. Producenci i handlowcy, zostaną skutecznie wykończeni. A w portalach społecznościowych zdominowanych przez obcy kapitał kwitnąć będzie cenzura. Bo polskich mediów nie będzie, a z podatku cyfrowego gigantów rząd wspaniałomyślnie postanowił zwolnić.

Okazało się, że ZUS uzależniony od dochodu nie obejmie wszystkich, a jedynie najmniej zarabiające firmy. Wielu przedsiębiorców, których przeraziła nieprecyzyjna zapowiedź premiera, może (chwilowo) odetchnąć z ulgą. Bo wieszczonej przez opozycyjne media katastrofy przynajmniej na razie nie będzie. Przedsiębiorcy z niskim dochodem zapłacą mniej, ci z większym – tyle co do tej pory. Wynika tak przynajmniej z zapowiedzi polityków rządu. Czy oznacza to koniec kryzysu na linii rząd – PiS – przedsiębiorcy? Absolutnie nie. Przy okazji dyskusji wokół płacy minimalnej i ZUS ujawnił się bowiem realny problem z postrzeganiem przez niektórych liderów i przede wszystkim sympatyków partii rządzącej ludzi prowadzących własną działalność. Jest to stosunek czasem wręcz wrogi, czasem „tylko” lekceważący, za każdym razem świadczący o braku zrozumienia dla przedsiębiorców. Zachowanie takie prowadzić będzie do katastrofy. Państwa, gospodarki, społeczeństwa, a także samej partii rządzącej.

Przypomnijmy, że ludzie prowadzący działalność to – jakby to „prawicowym” internautom nie mieściło się w głowie – nie postpeerelowscy oligarchowie (tych jest niewielu, mają i będą mieli się dobrze), nie bogacze odpalający cygara od dwustudolarówek, ale często nasi sąsiedzi – właściciele firm usługowych, czasem ludzie na samozatrudnieniu, właściciele małych sklepików, warsztatów itd. Ludzie, którzy dzięki własnej przedsiębiorczości zbudowali polski kapitalizm w latach 90. I dzięki racjonalnym posunięciom to oni, nie żadni sztukmistrze z ulicy Wiejskiej uratowali kraj przed kryzysem z końca poprzedniej dekady. Ludzie ci obrywali od kolejnych rządów. W 2015 roku często głosowali na PiS – po pierwsze dlatego, że w większości są umiarkowanie konserwatywni, po drugie dlatego, że partia ta, choć zapowiadała socjal, obiecywała też wsparcie dla polskich firm, drobnego handlu, oraz „wstawanie z kolan”. Lekceważenie, obrażanie przedsiębiorców, w pierwszej kolejności zaszkodzi właśnie partii rządzącej. Bo sam rozmawiałem z kilkoma osobami, które w ostatnich dniach zrezygnowały z głosowania na PiS.

W dalszej kolejności taka polityka zaszkodzi państwu i społeczeństwu. Bo prędzej czy później w ślad za „antyprzedsiębiorczą” retoryką pójdą czyny. A jeśli tak, to za jakiś czas „prywaciarze”, „badylarze” i inni upadną. Ku radości „prawicowych socjalistów”. Efekty będą. Społeczeństwo wstanie z kolan. Chwilowo lepsze pensje wydamy w zagranicznych dyskontach, na zagraniczne produkty, bo polskich nie uświadczysz. Producenci i handlowcy, zostaną skutecznie wykończeni. A w portalach społecznościowych zdominowanych przez obcy kapitał kwitnąć będzie cenzura. Bo polskich mediów nie będzie, a z podatku cyfrowego gigantów rząd wspaniałomyślnie postanowił zwolnić.