Adam Bodnar

i

Autor: East News

Adam Bodnar oskarża PiS: chce ułatwić przejmowanie mediów przez państwo

2021-02-13 7:33

Czy proponowany przez PiS dodatkowy podatek dla mediów jest dla nich zagrożeniem? Rzecznik Praw Obywatelskich nie ma wątpliwości. "Ten podatek doprowadzi do braku stabilności finansowej i przewidywalności w zakresie prowadzenia działalności gospodarczej przez media i spowoduje obniżenie ich wartości. Wiele z nich nie będzie sobie w tych warunkach w stanie poradzić lub ich wycena będzie niższa. A to umożliwi przejmowanie tych mediów przez spółki Skarbu Państwa. To bardzo niebezpieczne" - mówi w rozmowie z "Super Expressem" Adam Bodnar.

„Super Express”: - Media widzą w dodatkowym podatku od reklam uderzenie w ich niezależność. Rząd przekonuje, że to „składka solidarnościowa” na walkę z pandemią. Po czyjej stronie jest, pana zdaniem, racja?

Adam Bodnar: - Skoro rząd uważa ten podatek za składkę solidarnościową, uważając, że jest ona niezbędna, to czemu jednocześnie tak wielkie finansowanie idzie na telewizję publiczną? Jest też w projekcie tego podatku coś na swój sposób perwersyjnego.

- Co pan ma na myśli?

- Pewna część dochodów z tego podatku ma trafić do Ministerstwa Kultury celem finansowania różnego rodzaju audycji, odpowiadających pewnej konkretnej wizji świata, bliskiej rządzącym. To, po pierwsze, nie ma nic wspólnego z pandemią, a po drugie te pieniądze trafiłyby do mediów sprzyjających władzy. Rząd przekonuje, że to wszystko w imię społeczeństwa, ale działaniem na jego rzecz jest zapewnienie prawa do rzetelnej informacji. A to prawo jest zapewnione wyłącznie przez niezależne media, a nie media rządowe.

- Media argumentują, że dodatkowe obciążenia podatkowe mogą nie tylko osłabić niezależność mediów, ale wręcz doprowadzić do ich upadku. Podziela pan te obawy?

- Ten dodatkowy podatek doprowadzi do braku stabilności finansowej i przewidywalności w zakresie prowadzenia działalności gospodarczej przez media i spowoduje obniżenie ich wartości. Wiele z nich nie będzie sobie w tych warunkach w stanie poradzić lub ich wycena będzie niższa. A to umożliwi przejmowanie tych mediów przez spółki Skarbu Państwa. To bardzo niebezpieczne.

- I już się dzieje. Bez dodatkowych obciążeń finansowych.

- Owszem, faktem jest już przejęcie Polska Presse przez PKN Orlen. Ale przecież jeszcze jakiś czas temu pojawiały się na stole propozycje przejęcia TVN przez KGHM. W sytuacji, gdy pojawi się takie administracyjne rozwiązanie jak dodatkowy podatek nakładany na media, obniżona zostanie opłacalność inwestycji w media, narażą prywatne media na przejmowanie przez dysponujące nieograniczonymi środkami spółki Skarbu Państwa czy różnego rodzaju fundusze państwowe.

- W związku z tym pojawiają się obawy, że ten podatek miałby być kolejnym krokiem w kierunku orbanizacji rynku medialnego w Polsce. Rzeczywiście, grozi nam tak dramatyczna sytuacja jak na Węgrzech, gdzie ok. 90 proc. mediów jest dziś spacyfikowanych przez Orbana i jego oligarchię?

- Ważna różnica między Polską a Węgrami jest taka, że tam media przejmują biznesmeni zaprzyjaźnieni z reżimem Orbana, co jest swego rodzaju oligarchizacją mediów i realizacją wspólnych interesów politycznych. Nasz model bardziej przypomina ten z Korei Południowej z lat 70., czyli budowania państwowych „czeboli” i zamiast oligarchów mamy spółki SP, które się rozrastają, mając, jak wspomniałem, nieograniczone zasoby. Pytanie nie jest teraz o to, czy dobrniemy do sytuacji, kiedy ostatniemu niezależnemu radiu odbiera się koncesję, jak na Węgrzech. Chodzi raczej o to, czy już teraz krajobraz medialny jest na tyle zaburzony, że nie mamy już normalnej debaty publicznej, co wpływa na uczciwość wyborów.

- Jesteśmy już w tym miejscu?

- Nie bez przyczyny w kontekście zeszłorocznych wyborów prezydenckich OBWE stwierdziło, że były one nieuczciwe ze względu na zaangażowanie TVP po stronie jednego kandydata. Wyobraźmy sobie teraz sytuację, że przy okazji kolejnych wyborów podobna praca będzie wykonywana już nie tylko przez media publiczne, ale także inne media kontrolowane przez władze. Jeśli podatek od reklam wszedłby w życie, moglibyśmy się znaleźć w takiej sytuacji.

- To, co próbuje dziś robić PiS, może się jednak nie skończyć wraz utratą władzy przez tę partię. Jego rządy są jak ogromna dłoń wciskana do przymałej skórzanej rękawiczki. Kiedy się ją z niej wyjmie, rękawiczka nie wróci już do swojego poprzedniego kształtu. Mówić krótko, kolejna władza nie odda tak łatwo pisowskich zdobyczy, co jest wielkim niebezpieczeństwem na wiele najbliższych lat.

- Takie niebezpieczeństwo istnieje, ale nie będzie tak, jeśli opozycja założy jednoznaczną deklarację, że nie chce być jako władza właścicielem mediów. Państwo może być wyłącznie właścicielem mediów publicznych pod warunkiem ścisłego realizowania misji publicznej tak, jak ona jest zapisana w ustawie o radiofonii i telewizji. Musimy oczekiwać od opozycji uznania, że wolność słowa przysługuje podmiotom prywatnym, ponieważ to one kontroluję władzę. To powinno dotyczyć zarówno szczebla centralnego, jak i lokalnego, bo i na poziomie samorządowym mamy tu zakłócenia. To powinno być pryncypialnego stanowisko opozycji, z którym będzie ona szła do wyborów.

- Na razie widzę jednak pewne namiętności wśród niektórych polityków opozycji, którzy zazdroszczą PiS jego machiny propagandowej i wyglądają na takich, którzy chcieliby z „osiągnięć” PiS skorzystać.

- Opozycja nie może walczyć o władzę z przekonaniem, że po zmianie władzy, to oni wkroczą do spółek SP i zaczną swoje porządki, także w mediach przejętych przez państwowe spółki. Wręcz przeciwnie – muszą wiedzieć i wierzyć w to, że państwo nie może być właścicielem mediów, bo one są od tego, by władze rozliczać, a nie od tego, by władzę promować. Są też od tego, by kontrolować tych, którzy o władzę się ubiegają. O tym trzeba nieustannie przypominać i nieustannie tego od polityków wymagać.

Rozmawiał Tomasz Walczak