Adrian Zandberg

i

Autor: Marcin Wziontek / SE

Adrian Zandberg "Razem": Krótkoterminowa patologia

2020-09-26 5:51

W marcu, kiedy z dnia na dzień zabrakło gości z zagranicy, stolica Małopolski przeżyła szok. Centrum Krakowa wyglądało jak miasto duchów. W oknach nie paliły się światła, nikt nie chodził po ulicach. Można było przekonać się naocznie, że okolice Plant to już niemal wyłącznie mieszkania dla turystów.

Kraków to przykład ekstremalny, ale podobny problem mają inne duże miasta. To już nie jest okazjonalne wynajmowanie kwater, tylko wielkiej skali biznes. Lokale należą do potentatów, którzy masowo skupują je z rynku. To między innymi dlatego ceny mieszkań są tak absurdalnie wysokie - w centrum Warszawy czy Krakowa płaci się nawet 15 tysięcy złotych za metr. Inwestorów stać na to, żeby licytować ostro, bo zwrot z mieszkań dla turystów jest wysoki. Rodzina, która szuka mieszkania dla siebie, nie wytrzyma konkurencji, bo na lokalu nie chce zarabiać, tylko po prostu w nim mieszkać.

Galopujące ceny ciągną za sobą w górę najem długoterminowy. Coraz więcej pracujących nie może sobie pozwolić sobie na kupno mieszkania. Kto ma za małą zdolność kredytową, musi wynajmować - ale nie w centralnych dzielnicach, bo tam robi się absurdalnie drogo. W Warszawie za kawalerkę w Śródmieściu trzeba oddać lwią część pensji. Mieszkania w centrum stoją więc puste, czekając na turystów, a mieszkańcy wyprowadzają się na przedmieścia. Efekt? Zmarnowane godziny na dojazd, korki i smog. Na patologicznym rynku tracimy niemal wszyscy, a zyskuje tylko wąska grupa mieszkaniowych inwestorów.

Jest jednak i dobra informacja. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej właśnie orzekł, że można wymagać zezwoleń na najem krótkoterminowy. Władze dostały do ręki narzędzie, żeby odzyskać miasta do mieszkańców. Teraz muszą jeszcze z niego skorzystać.

Okiełznanie najmu krótkoterminowego nie jest oczywiście lekiem na całe zło. Żeby mieszkania zaczęły być bardziej dostępne, państwo i samorządy muszą wziąć się za budowę mieszkań czynszowych. Bez bajek o prywatnych inwestorach, którzy rozwiążą problem za władzę. To oczywiście oznaczałoby pójście na konfrontację z bardzo wpływowym lobby deweloperskim. W tej sprawie, jak wiadomo, PiS stchórzył.

Ujęcie w karby najmu krótkoterminowego to rzecz prostsza. Biznesmeni, którzy na nim zarabiają, są dużo mniej wpływowi od deweloperki. Trzymam więc kciuki, żeby choć w tej sprawie wystarczyło odwagi. Zanim metr w centrum miasta zacznie kosztować więcej niż roczna pensja.