Biura podróży

2009-04-21 5:00

Biura poselskie w założeniu miały być miejscem, w którym wyborca spotyka się z posłem. Tam poseł ma pomagać - znów w założeniu - swoim wyborcom.

Tymczasem "Super Express" wielokrotnie udowadniał, że posłowie, którzy w danym dniu powinni dyżurować w swoich biurach, najczęściej mają inne ważkie zajęcia uniemożliwiające kontakt z tymi nachalnymi i kłopotliwymi ludźmi zwanymi wyborcami.

Dziś na stronie 7 udowadniamy, że biura poselskie to tak naprawdę rodzaj biur podróży. Dlaczego? Z danych, do których dotarł "Super Express", wynika, że najwięcej pieniędzy przeznaczonych na funkcjonowanie biur nasi parlamentarzyści wydają nie na pomoc wyborcom, ale na własne przejazdy samochodami i na telefony. Za najważniejsze albo jedne z najważniejszych pozycji - ekspertyzy i opinie - posłowie płacą zaledwie kilkaset tysięcy z kwoty 62 mln zł. O tych sumach i ich strukturze warto pamiętać już teraz.

Jestem bowiem przekonany, że niedługo jakiś poseł poprosi o podniesienie wydatków na biura poselskie. Po co? Widocznie będzie chciał więcej sobie popodróżować...