Sławomir Broniarz

i

Autor: Pior Piwowarski Sławomir Broniarz

Broniarz szokująco o Czarnku. Czego nie odróżnia nowy minister edukacji?

2020-10-01 5:15

Ale – jeżeli zostaje ministrem edukacji, to zakładam, że wie z czym będzie miał do czynienia. Że zdaje sobie sprawę z tego, jakie są potrzeby polskich szkół, uczniów i nauczycieli. Jeżeli pan minister ma tę wiedzę, to dobrze. Niestety żadna informacja na jego temat, żadna wypowiedź nie świadczy o tym, by Przemysław Czarnek wiedział czym różni się arkusz zadań od arkusza papieru - uważa Sławomir Broniarz, przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego.

NADTYTUŁ: Przewodniczący ZNP o pierwszym miesiącu szkół po pandemii

TYTUŁ: Szkoły działają dzięki nauczycielom, nie ministerstwu

„Super Express”:  – Mija miesiąc od początku roku  szkolnego, dzieci długiej przerwie, wywołanej lockdownem, wróciły do szkół. Z jednej strony mamy ostatnio wzrost zachorowań, z drugiej też szkoły działają, ministerstwo mówi, że zdały egzamin.  Jak wyglądał ten miesiąc z perspektywy nauczycieli?

Zygmunt Broniarz:  – Po raz kolejny potwierdziło się, że najmocniejszym ogniwem, filarem systemu edukacji w Polsce są nauczyciele. Wspólnie z dyrektorami szkół „dają radę”, choć określenie to ciężko mi przechodzi przez gardło. Ale mówiąc poważnie – jesteśmy – w sensie nauczyciele, dyrektorzy szkół – zostawieni sami sobie, ze strony ministerstwa wsparcia nie ma. Jest jedynie dbałość o tę medialną otoczkę, mówienie, że nie ma zagrożeń, że wszystko wróciło do normy. I rzeczywiście tak w wielu miejscach jest, jednak trzeba pamiętać, komu ten powrót do normalności zawdzięczamy. A był on możliwy dzięki nauczycielom i dyrektorom szkół, którzy, mówiąc po młodzieżowemu, muszą „ogarniać” to wszystko.

 – Czyli, pomimo, że gdzieniegdzie dochodzi do zakażeń, rezygnacja z lockdownu i otwarcie szkół nie było zbyt pochopną decyzją, nie mieliście racji protestując przed początkiem roku szkolnego?

– Ale my nie protestowaliśmy przeciwko powrotowi do szkół. My tylko uważaliśmy, i do dziś to zdanie podtrzymujemy, że czy to powrót do nauki stacjonarnej, czy to kształcenie hybrydowe, czy zdalne, powinno być decyzją przemyślaną i podejmowaną w zależności od indywidualnego przypadku. Decyzja powinna należeć do dyrektorów placówek. Skoro i tak muszą sobie radzić w tej trudnej sytuacji, na przykład – dzieląc klasy na mniejsze, itd., to decyzja o trybie kształcenia tym bardziej powinna należeć do nich. Minister Piontkowski wolał mówić publicznie, jak to dobrze, że nie było konieczności lockdownu w szkołach, że poradzono sobie świetnie, skupiał się na medialnej otoczce całej sytuacji.

– Ale ministerstwo zdecydowało o tym, że szkoły o ewentualnym kształceniu zdalnym mogły decydować po odpowiedniej decyzji SANEPIDU?

 – No właśnie. My uważaliśmy i uważamy, że nie powinno być tego posiłkowania się SANEPIDEM przy każdej sytuacji, szczególnie, że SANEPID ma i tak mnóstwo obciążeń każdego dnia. Po drugie – my nie uważamy, że należy przechodzić zawsze na system nauki zdalnej. Przeciwnie – często można tego przechodzenia na naukę zdalną uniknąć. Na przykład poprzez wprowadzenie systemu zmianowego, dzielenie klas na mniejsze grupy i w ten sposób dbanie o bezpieczeństwo. Można było i należało to zrobić. Niestety, po raz kolejny ministerstwo uznało inaczej. Zwyciężył prymat polityki i gospodarki nad zdrowym rozsądkiem. Płacimy za to wszyscy.

–  Mówi pan o ministerstwie edukacji. Wczoraj nastąpiła w nim zmiana – dotychczasowy szef resortu, Dariusz Piontkowski żegna się ze stanowiskiem. Jego miejsce zajmie profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, były wojewoda lubelski Przemysław Czarnek. Jak ocenia pan tę zmianę u sterów polskiej edukacji?

 – No z tego co wiem, to minister Piontkowski przestanie kierować resortem, wciąż zachowa jednak wpływ na polską edukację. Ale co do ministra Czarnka – docierają do nas na jego temat informacje bardzo jednostronne i stawiające go w bardzo niekorzystnym świetle. Ale – jeżeli zostaje ministrem edukacji, to zakładam, że wie z czym będzie miał do czynienia. Że zdaje sobie sprawę z tego, jakie są potrzeby polskich szkół, uczniów i nauczycieli. Jeżeli pan minister ma tę wiedzę, to dobrze. Niestety żadna informacja na jego temat, żadna wypowiedź nie świadczy o tym, by Przemysław Czarnek wiedział czym różni się arkusz zadań od arkusza papieru.

Rozmawiał Przemysław Harczuk

PODPIS: Zygmunt Broniarz, przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego