W poniedziałkowym "Newsweeku" Donald Tusk straszył tzw. 'polexitem", czyli perspektywą opuszczenia przez Polskę Unii Europejskiej. – Jesteśmy w punkcie dramatycznie niebezpiecznym dla Polski. Nie chcę, żeby Jarosław Kaczyński wyprowadził Polskę z Unii, ale to my musimy go zastopować – mówił. W jego opinii rządy Zjednoczonej Prawicy z całą pewnością do tego doprowadzą, ponieważ Jarosław Kaczyński jest „do szpiku kości antyeuropejski w sensie kulturowym”. Tusk podkreślił przy tym, że „nie jest zagorzałym kibicem radykalnych kroków UE wobec Polski” i dodał, że zamierza w tym kraju żyć, podobnie jak jego dzieci i wnuki, a jego zdaniem PiS w Polsce „jest epizodem”.
W ostatnich tygodniach trwają negocjacje dotyczące unijnego budżetu na najbliższe lata. Polska i Węgry grożą wetem, jeśli w projekcie zostaną zawarte zapisy o powiązaniu funduszy z przestrzeganiem praworządności. Premierzy obu krajów (Mateusz Morawiecki i Viktor Orban) podpisali deklarację, w której podkreślili, że wspólnym celem obu rządów jest "przeciwdziałanie powstaniu mechanizmu, który nie tylko nie wzmocni, ale wręcz podważy zasadę praworządności w Unii poprzez zdegradowanie jej do roli narzędzia politycznego".
To właśnie ta sytuacja pchnęła Tuska do zamieszczenia na swoim Twitterze wpisu, w którym mocno przejechał się po partii rządzącej. - Traktują Unię jak bankomat, ale nawet karty nie potrafią włożyć. Bez głowy, serce po prawej stronie i dwie lewe ręce. Polityczne monstra - napisał wyraźnie rozgoryczony szef Europejskiej Partii Ludowej.