Emocje i IPN

2009-04-08 6:00

Awantura o Instytut Pamięci Narodowej, której kolejną intensywną odsłonę właśnie obserwujemy, jest niestety w stu procentach emocjonalna. Wystarczy przypomnieć sobie kilka ostatnich dni.

Praca magisterska obroniona na Uniwersytecie Jagiellońskim przez Pawła Zyzaka została z premedytacją i instrumentalnie wykorzystana do ataku na IPN, choć nie napisał jej i nie wydał w związku z Instytutem i wszyscy o tym wiedzieli. Mimo to Instytut został impulsywnie skrytykowany m.in. przez Aleksandra Kwaśniewskiego. A szef IPN równie emocjonalnie odparował, że były prezydent był tajnym współpracownikiem SB. Janusz Kurtyka nie mógł wybrać gorszego czasu na ogłoszenie tej informacji, ponieważ została potraktowana jak personalny odwet, a nie ustalenia historyka. Później był skandal z ministerialną zapowiedzią kontroli na UJ i wycofanie się rakiem z decyzji podważającej wolność badań naukowych. Wczoraj poseł Platformy Sebastian Karpiniuk wygłosił emocjonalną mowę przeciw IPN. Mówił, że z Instytutu powinni zniknąć politycy, a zostać wyłącznie historycy ze środowisk akademickich. Pan poseł wie, że Kurtyka jest historykiem z tytułem doktora habilitowanego, a do IPN wybrano go w 2005 roku między innymi głosami Platformy Obywatelskiej w uznaniu jego fachowości. Nikt ze 127 posłów PO biorących wtedy udział w głosowaniu nie był przeciw Kurtyce, nikt się też nie wstrzymał. Wczoraj prezydent Lech Kaczyński odznaczył szefa i kilku pracowników IPN. I nie był to właściwy moment na tę emocjonalną uroczystość, bo oczywiście została odebrana jako pochwała polityczna. Tymczasem o pracy historyków i prokuratorów z Instytutu muszą decydować względy pozapolityczne i pozaemocjonalne. Czego, mam nadzieję, doczekamy się.