Jarosław Kaczyński i Jarosław Gowin

i

Autor: Marek Zieliński Jarosław Kaczyński i Jarosław Gowin

Jarosław Gowin dla SE: Liczę, że koledzy z rządu zachowają się, jak trzeba

2020-04-07 16:54

Jestem przeciwny organizowaniu wyborów 10 maja. Mówiąc wprost, jestem wściekły, że politycy w ogóle o tym rozmawiają. Powinniśmy je odwołać i skupić wyłącznie na walce z epidemią! - mówi „Super Expressowi” Jarosław Gowin.

„Super Express”: – Szykuje się pan na polityczną emeryturę?
Jarosław Gowin: – W sytuacji tak dramatycznego kryzysu uderzającego w zdrowie, życie i bezpieczeństwo materialne Polaków żaden odpowiedzialny polityk nie powinien myśleć o politycznej emeryturze. Moja dymisja to na pewno nie początek emerytury, ale początek nowego planu.
- I co pan planuje?
- Nie czas dziś o tym mówić, bo dziś liczy się bezpieczeństwo Polaków, a nie przyszłość polityczna Jarosława Gowina. Powiem tylko jedno. W tej chwili pracuję nad szczegółami planu przejścia Polski do drugiej fazy walki z epidemią. Musi ona polegać na otoczeniu opieką i izolacją grup szczególnie zagrożonych wirusem, czyli osób starszych i obarczonych innymi chorobami. Reszta z nas musi zaś zakasać rękawy i zacząć odbudowywać kraj z ruiny gospodarczej. To najważniejszy element mojego planu.
– Zastanawia mnie tylko, na jakich aktywach opiera pan swój nowy plan polityczny. Zrezygnował pan z funkcji rządowych, a pańskie koleżanki i koledzy z Porozumienia zamiast lojalności wobec pana najwyraźniej wybrali wierność synekurom i apanażom władzy.
– To bardzo krzywdzące słowa wobec posłanek i posłów Porozumienia. Wszyscy są wobec mnie lojalni, a głosowali w sprawie wyborów korespondencyjnych tak, jak im rekomendowałem.
– Powszechne odczucie jest jednak inne: że pana zdradzili. Więc może to dobra mina do złej gry?
– Jestem przeciwny organizowaniu wyborów 10 maja. Mówiąc wprost, jestem wściekły, że politycy w ogóle o tym rozmawiają. Powinniśmy je odwołać i skupić wyłącznie na walce z epidemią! Takie jest stanowisko prawie wszystkich posłów Porozumienia. Nie chcemy jednak zrywać koalicji, bo Polska potrzebuje dziś stabilnego rządu. Tym argumentem przekonałem moje koleżanki i kolegów do warunkowego poparcia ustawy. Warunkowego – bo za kilka tygodni wróci ona z Senatu i wtedy podejmiemy ostateczną decyzję.
– Ale w taki sposób de facto nie dajecie przyzwolenia PiS na przepchnięcie kolanem wyborów 10 maja?
– 10 maja to zła data. Nie da się do tego czasu dobrze przygotować głosowania korespondencyjnego. Jego wyniki będą kwestionowane. A pośpiech w przygotowywaniu wyborów może – co najgorsze – skutkować wzrostem liczby zachorowań. Ubolewam, że nawet w czasach tak tragicznych wydarzeń politycy nie potrafią się porozumieć. Złożyłem dymisję w proteście przeciwko całej klasie politycznej, która zajmuje się wyborami zamiast walką o zdrowie, życie i miejsca pracy Polaków.
– Tematu wyborów nie wywołała cała klasa polityczna, ale jeden człowiek: Jarosław Kaczyński.
– Termin wyborów to obiektywny problem. Trzeba tę sprawę przeciąć jak najszybciej. I nie widzę tu dobrej woli po żadnej ze stron sceny politycznej.
– Ale czemu Jarosław Kaczyński tak upiera się, by wybory odbyły się w terminie?
– Rozumiem jego argumentację, że trzeba jak najszybciej przejść przez kampanię wyborczą, by skoncentrować się na walce z epidemią. Tyle że w mojej ocenie przeprowadzenie tych wyborów 10 maja jest niemożliwe. Trzeba zatem szukać innego terminu. Moim zdaniem najlepiej przesunąć wybory o dwa lata.
– Nie ma chyba rzeczy niemożliwych, gdy w grę wchodzi władza. Czy nie jest tak, że PiS boi się, iż przełożenie wyborów pozwoli z całą mocą odczuć Polakom skutki kryzysu gospodarczego? To się wydaje główną motywacją Jarosława Kaczyńskiego.
– To pytanie do każdego parlamentarzysty. Dziś każdy polityk stoi przed trybunałem Boga, historii i obywateli. Podejmujemy decyzje, które rozstrzygną o życiu lub śmierci. W takiej sytuacji wszelkie kalkulacje polityczne powinny być odsunięte na bok.
– Jarosław Kaczyński pogrążył się w swoich partykularnych interesach, nie dbając zupełnie o zdrowie i życie Polaków?
– Jeszcze raz podkreślam: tu nie chodzi o tego czy innego z liderów. Odpowiedzialność za decyzje spada na całą klasę polityczną. Musi ona wydobyć z siebie to, czego w naszej polityce tak brakuje: zaufanie i współpracę. Inaczej stracimy mandat do reprezentowania Polaków. Nikomu jednak, w tym i Jarosławowi Kaczyńskiemu, nie przypisuję niskich intencji.
– Trochę trudno mu ich nie przypisywać. Jego główną troską wydaje się bowiem utrzymanie władzy.
– Nie mam teraz czasu zastanawiać się nad motywacjami poszczególnych polityków. Prowadzę konsultacje z liderami opozycji w sprawie poparcia projektu zmian konstytucyjnych, pozwalających wydłużyć kadencję Andrzeja Dudy z wykluczeniem możliwości ubiegania się o reelekcję i przeprowadzić wybory w bezpiecznym terminie.
– Tylko czy ten pomysł nie umarł już śmiercią naturalną? Opozycja go nie poprze. W obozie rządowym entuzjazm budzą inne rozwiązania.
– Myli się pan co do obozu rządowego. Pod tym projektem podpisało się wielu posłów PiS z Jarosławem Kaczyńskim i Mateuszem Morawieckim na czele. Opozycja zaś musi sobie każdego dnia odpowiedzieć na pytanie, co jest alternatywą dla mojej propozycji. W moim przekonaniu alternatywą jest głosowanie tradycyjne, a ono spowodowałoby hekatombę.
– Alternatywą jest wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, która już bez jej oficjalnego ogłoszenia w zasadzie trwa. Wystarczy decyzja Rady Ministrów o jej ogłoszeniu. Ale ten jej nie podejmuje? Czemu? Czy to tylko kwestia odszkodowań, które być może trzeba by w związku z nią wypłacać?
– Na co dzień współpracuję z czołowymi polskimi epidemiologami i, ich zdaniem, pierwszy bezpieczny termin wyborów to wiosna przyszłego roku. Trzeba byłoby stan klęski żywiołowej wprowadzić aż na rok. To wiązałoby się z niewyobrażalnymi odszkodowaniami dla przedsiębiorców. W tym zagranicznych koncernów. Nasze pokolenie, pokolenie naszych dzieci i naszych wnuków popadłoby w nędzę. Czy naprawdę tego chcą liderzy opozycji?
- Nie wystarczyłoby zmienić odpowiednich zapisów ustawy o wyrównywaniu strat majątkowych?
- Obawiam się, że taka zmiana byłaby łatwa do podważenia przed międzynarodowymi trybunałami. Ktoś, kto chce wprowadzenia stanu klęski żywiołowej na rok, naraża nas wszystkich na bankructwo.
– Koledzy z obozu rządowego w starciu na racje o termin wyborów bardziej sympatyzują z panem czy z prezesem PiS?
– Nie jestem upoważniony, by ujawniać prywatne rozmowy.
– Nie musi pan od razu zdradzać nazwisk…
– Jeżeli są takie osoby, to nie powinny ograniczać się do wyrażania swoich opinii w rozmowach w cztery oczy, ale powinny mieć odwagę, tak jak ja, zademonstrować swój pogląd publicznie.
– Tej odwagi w otoczeniu Jarosława Kaczyńskiego dziś brakuje?
– Niczego takiego nie twierdzę. Wielu polityków obozu rządowego szczerze uważa, że wybory 10 maja są dobre dla Polski. Ja mam zdanie odmienne i skoro nie przekonałem naszych koalicjantów z PiS, to honorowo podałem się do dymisji.
– Wiele chyba będzie zależeć od zdania Łukasza Szumowskiego. On zachowa się jak lekarz czy jak polityk?
– Trzymam kciuki za wszystkich moich byłych kolegów z rządu. Liczę, że staną na wysokości zadania i zachowają się, jak trzeba.
Rozmawiał Tomasz Walczak