Antoni Dudek

i

Autor: Andrzej Lange/Super Express Antoni Dudek

Kaczyński bez większości w Sejmie. Prof. Antoni Dudek dla "SE": Erozja w PiS postępuje

2021-06-28 6:33

Jarosław Kaczyński w miniony piątek formalnie stracił większość parlamentarną. Po tym, jak Zbigniew Girzyński, Małgorzata Janowska i Arkadiusz Czartoryski wystąpili z klubu PiS i założyli koło parlamentarne Wybór Polska, sytuacja Zjednoczonej Prawicy w Sejmie mocno się skomplikowała. Co to oznacza? O to zapytaliśmy prof. Antoniego Dudka. – Byłbym bardzo ostrożny w formułowaniu tez, że stało się coś przełomowego, ostatecznego. Nie. Mamy kolejny odcinek spektaklu pt. „Erozja w PiS”. I ona postępuje – mówi politolog w rozmowie z "Super Expressem".

Prof. Antoni Dudek w rozmowie z "Super Expressem" nie wątpliwości, że odejście z klubu PiS trójki posłów: Zbigniewa GirzyńskiegoMałgorzaty Janowskiej i Arkadiusza Czartoryskiego to kolejny element postępującej erozji w partii rządzącej. Politolog tonuje jednak nastroje i jest daleki od wieszczenia końca PiS-u. Prof. Antoni Dudek podkreśla, że dotychczas we wszystkich ważnych głosowaniach nad wotum nieufności wobec członków rządu, po stronie Prawa i Sprawiedliwości stało co najmniej 235 posłów. Politolog wprawdzie nie wyklucza trwałej utraty większości przez PiS i rozpisania przedterminowych wyborów, ale uważa, że jest jeszcze zbyt wcześnie, aby o tym przesądzać.

„Super Express”: – Mamy w Polsce historyczną datę! Od piątku, po raz pierwszy od pięciu lat, PiS nie ma w Sejmie większości.

Prof. Antoni Dudek: – To, czy będzie historyczna, to zobaczymy. Na pewno jest to data symboliczna. Jednak nie zawsze wydarzenia symboliczne mają konsekwencje historyczne. Gdyby od tego momentu zaczęła się sekwencja wydarzeń, po której rząd Mateusza Morawieckiego traci większość i możliwość rządzenia, a wiosną są kolejne wybory, które PiS przegra na korzyść zjednoczonej opozycji, to wtedy można powiedzieć: tak, to był historyczny moment w dziejach PiS.

– Wielu uważa, że data 25 czerwca będzie właśnie jedną z tych gwoździ do trumny kończących siedem lat „dobrej zmiany” wyborami na wiosnę 2022 r.

– To jest scenariusz zdecydowanie zbyt daleko idący. Spójrzmy, że dwa dni wcześniej mieliśmy głosowanie w Sejmie. Dlaczego wtedy posłowie nie zdecydowali się wystąpić? Dlaczego akurat po nich, a nie przed nimi?

– Być może po to, żeby mieć lepszą pozycję przetargową przed kolejnymi głosowaniami?

– Możliwe. Jednak we wszystkich ważnych głosowaniach na temat wotum nieufności wobec członków rządu PiS nie schodził poniżej 235 głosów, (teraz klub PiS ma ich 229 – red.). To jest fakt, który należy mocno wziąć pod uwagę, mówiąc, że PiS już nie ma większości. Odejście Girzyńskiego, Czartoryskiego i Janowskiej to na pewno wizerunkowa porażka PiS, natomiast ciągle uważam, że dopiero w kolejnych głosowaniach sejmowych okaże się, w jakim zakresie ten rząd stracił większość. Gdyby kilka dni temu gowinowcy zagłosowali za odwołaniem nawet marszałka Terleckiego, to byłby koniec Zjednoczonej Prawicy, ale coś takiego nie nastąpiło. Mamy tu do czynienia z grą pozorów. Byłbym bardzo ostrożny w formułowaniu tez, że stało się coś przełomowego, ostatecznego. Nie. Mamy kolejny odcinek spektaklu pt. „Erozja w PiS”. I ona postępuje.

– Mówił pan, że to wizerunkowa porażka. Tę porażkę pogłębiło chyba wystąpienie Anity Czerwińskiej, która tłumaczyła odejścia posłów z PiS, mówiąc m.in. o Girzyńskim, że opuścił klub z uwagi na działania CBA w firmie jego kolegi, czyli Adama Hofmana.

– Konferencja Czerwińskiej to faktycznie było jak patrzenie na jelenia oślepionego przez reflektory. Jednak nie wierzę, że w kierownictwie PiS odejście Girzyńskiego było zaskoczeniem. Powiem jeszcze raz: gdyby to naprawdę miało PiS zaboleć, to Girzyński odszedłby przed ostatnim posiedzeniem Sejmu i głosowałby przeciwko rządowi w sprawach wotum nieufności dla ministrów i marszałka. To, że nastąpiło to później, jest pokazaniem, że ma się ochotę na łagodniejszą formę rozstania. A to, że Czerwińska chwyciła się od razu wyciągania brudów – cóż, każdego polityka, który odejdzie z PiS, to czeka. W przekonaniu Jarosława Kaczyńskiego wszyscy uczciwi polscy politycy są w PiS.

– Co teraz z klubem „Wybór Polska”? Girzyński na konferencji wprost powiedział, że jest otwarty na nowe formy współpracy na rzecz tego, by „Polska była lepszym miejscem zarówno dla Biedronia i Brauna”. Teraz poseł czeka na oferty od Lewicy i Konfederacji?

– To, jakie propozycje będzie mógł dostać, zależy, jak zagłosuje chociażby w sprawie wotum nieufności wobec ministra Czarnka, który w Polsce widzi miejsce dla Brauna, ale dla Biedronia już nie. Czarnek próbuje reanimować świat z przełomu XIX/XX w. Nie uda mu się to, ale próbować może.

– Mamy do czynienia z nowym Gowinem? Czy raczej poseł Girzyński popełnił polityczne samobójstwo, bo po czymś takim miejsca na listach PiS już raczej mieć nie będzie.

– Bardziej to drugie. Oczywiście poseł może próbować przyłączyć się do Gowina, a może Girzyński odnajdzie się w Koalicji Polskiej, gdzie będzie wraz z Gowinem i Kosiniakiem-Kamyszem walczyć o przekroczenie 5 proc. progu wyborczego. Może nawet chciałby go przyjąć Hołownia, gdzie byłby kolejnym nabytkiem z PiS po Maksymowiczu. Girzyński może pojawić się w przyszłym Sejmie pod innymi flagami, ale na razie bardziej wygląda to raczej na polityczne samobójstwo. Albo, może lepiej, na próbę ucieczki przed egzekucją. Poseł może już wcześniej wiedział, że miejsca na listach PiS w przyszłych wyborach dla niego nie będzie i teraz czeka na oferty.

Rozmawiał Daniel Arciszewski