Katarzyna Duda

i

Autor: Katarzyna Duda/Facebook

Katarzyna Duda: Outsourcing w szpitalach to zagrożenie dla zdrowia pacjentów

2018-10-02 5:00

Ośrodek Myśli Społecznej im. F.Lassalle'a przygotował raport o outsourcingu w szpitalach publicznych. "Super Express" jako pierwszy dotarł do jego ustaleń i porozmawiał z jego autorką Katarzyną Dudą.

„Super Express”: – Wkrótce ukaże się raport Ośrodka Myśli Społecznej im. Lassalle’a o outsourcingu w szpitalach publicznych usług niemedycznych w ponad 30 szpitalach w całej Polsce. Pisze w nim pani, że korzystanie z firm zewnętrznych oznacza nie tylko biedę pracowników, ale i wpływa na sytuację pacjentów.
Katarzyna Duda: – Rzeczywiście, sytuacja jest bardzo zła. W raporcie zajęłam się głównie usługami sprzątania, ale pojawiają się w nim też absurdy związane choćby firmami cateringowymi. Bardzo często firmy te spóźniają się z posiłkami i pacjenci nie dostają ich na czas. Wziąwszy pod uwagę, że wiele leków trzeba przyjmować z posiłkami, więc te opóźnienia wpływają na proces leczenia. Staje się to zagrożeniem dla zdrowia pacjentów. Problemy są też z utrzymaniem czystości. Często salowe nie dostają na czas papieru toaletowego, którego brakuje w szpitalu.
– Papieru toaletowego?
– Mówiło się wiele o gospodarce niedoboru w PRL, gdzie brak papieru toaletowego był symbolem upadku „realnego socjalizmu”. Jak więc traktować to, że w kapitalistycznej III RP też go nie ma? Więcej, często salowym brakuje worków na śmieci i by utrzymać czystość, muszą kilka razy używać tych samych. Firmy nie dostarczają też czystych mopów do podłóg, więc utrzymanie higieny w szpitalu staje się problemem. Spotkałam się też z sytuacją, kiedy firmy zewnętrzne nie dostarczyły czystych ubrań dla lekarzy, którzy nie mieli w czym operować. Przecież to absurd i kolejne zagrożenie dla zdrowia przebywających w szpitalach. Czy naprawdę nasze państwo nie stać na to, żeby o takie podstawowe rzeczy zadbać?
– Już wcześniej zajmowała się pani wypychaniem pracowników do firm zewnętrznych w instytucjach państwowych. Jak bardzo się te zjawiska różnią?
– Na pewno to zjawisko starsze w służbie zdrowia niż w innych instytucjach publicznych. Szpitale już po reformie z 1999 r. miały problemy z sytuacją ekonomiczną. Samorząd przejął wtedy na siebie ich prowadzenie i po prostu nie dał rady z tego zadania się wywiązać. W ramach oszczędności na szeroką skalę zaczęto korzystać z usług zewnętrznych firm, oferujących wyżywienie, sprzątanie czy pranie. W innych instytucjach outsourcing przyszedł w 2005 r. wraz z rządami PiS, a potem PO, które dzielnie realizowały ideę „taniego państwa”, uderzającą w najniższy szczebel pracowników.
– Outsourcing to śmieciowe zatrudnienie, głodowe pensje i brak jakiejkolwiek ochrony prawnej. Podobnie źle jest w służbie zdrowia?
– Sytuacja tych osób jest bardzo zła. Salowe, bo to ich pracy się przyglądałam, mogą jedynie liczyć na pensję minimalną, czyli niewiele ponad 1500 zł miesięcznie na rękę. Pracownicy szpitali, których zatrudniają firmy zewnętrzne, to grupa biednych pracujących, czyli osób, które co prawda mają pracę, ale nie stać ich na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Nie ma żadnych premii, żadnych dodatków za pracę w święta, żadnych wczasów pod gruszą. I to pieniądze, które zarabiają ludzie spędzający nawet po 190 godzin miesięcznie w ciężkiej, odpowiedzialnej i wyczerpującej fizycznie i psychicznie pracy.
– W opowieści o dramacie polskiej służby zdrowia słusznie pojawiają się pielęgniarki, ratownicy medyczni czy młodzi lekarze. Ale o salowych chyba wszyscy zapomnieliśmy.
– Owszem, a to bardzo ważne ogniwo w pracy szpitala. I wcale nie jest tak, że złe warunki zatrudnienia spotykają w firmach zewnętrznych. Nawet tam, gdzie zatrudnia je bezpośrednio szpital, nie wygląda to różowo. Te salowa zarabiają tak samo źle, ale mogą przynajmniej liczyć na jakieś dodatki.
– Sytuacja salowych zatrudnionych przez firmy zewnętrzne poprawiła się trochę po wprowadzeniu minimalnej stawki godzinowej. Na to też wskazuje pani w swoim raporcie.
– Wcześniej w branży ochroniarskiej spotykałam się z pensją 3 zł za godzinę. Tu sytuacja salowych była nieco lepsza, bo zarabiały 7–8 zł, ale po wprowadzeniu minimalnej stawki godzinowej zaczęły zarabiać po 10 zł na godzinę. To poprawiło ich sytuację ekonomiczną. Nadal to jednak bardzo mało za ich pracę.
– Co więcej, sprawiło, że szpitale zaczęły rezygnować z usług firm wewnętrznych.
– Tak, bo przestało się to opłacać. W przebadanych przeze mnie szpitalach. W dziesięciu część szpitala sprzątała firma zewnętrzna, a część osoby zatrudnione w placówce. Z tych dziesięciu sześć zrezygnowało z outsourcingu, w tym pięć po wprowadzeniu minimalnej stawki godzinowej. To pokazuje, jak ważne są regulacje państwa.
Rozmawiał Tomasz Walczak