Szef rządu zapowiedział, że nie chce wprowadzać całkowitego zamknięcia czyli lockdownu kraju.
"Wiosną, kiedy zagrożenie zakażeniami było mniejsze, wszyscy czuliśmy dyscyplinę. To pomogło ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa (...) tych zakażeń jest dużo więcej" - rozpoczął premier.
"Mam apel do wszystkich protestujących - niech ten gniew skupia się na mnie, na politykach" - powiedział premier i poprosił, by mieć na uwadze tych, którzy mogą się zarazić, także poprzez protesty - przede wszystkim osoby starsze.
"Spory są, ale wszyscy musimy trzymać dyscyplinę. Spotykamy się z osobami starszymi" - mówił dalej premier.
Dodał, że władze przygotowują państwo również na scenariusz bardzo niedobry i po to jest szpital na Stadionie Narodowym i inne szpitale polowe. W zestawieniu z prywatną służbą zdrowia, mają one dać 10 tys. nowych miejsc szpitalnych.
"Musimy zdusić drugą falę" - powiedział premier. Stwierdził też, że intensywność drugiej fali wirusa zaskoczyła polityków nie tylko w Polsce, ale również w całej Europie.
Głos zabrał również minister zdrowia, Adam Niedzielski.
"To, że w ciągu 12 dni powstał ten szpital, jest imponujące. Pomysł szpitala, czy szpitali tymczasowych był wspólnym pomysłem na najgorszy scenariusz. Miesiąc temu wydawał się bardzo odległy. Mija miesiąc, i niestety realizujemy czarny scenariusz, jeśli chodzi o liczbę zachorowań. Ale mamy też sprawczość" - przekonywał minister zdrowia. Dodał, że w tej chwili łóżek jest 23 tys., ale docelowo ma być ich 35 tys. - Na razie udaje się je dostosować do liczby codziennych zakażeń - zapewniał.