Łukasz Warzecha

i

Autor: East News

Łukasz Warzecha: PiS musi wypalić sprawę KNF do kości

2018-11-16 5:00

Rozmowa Leszka Czarneckiego z Markiem Chrzanowskim ma jedną wyjątkową cechę na tle innych nagrań, które zrobiły karierę (również tych, w których mogliśmy usłyszeć obecnego premiera): uczestnicy dialogu posługują się kulturalną polszczyzną i nie przeklinają. I to niestety jedyny plus. Poza tym sytuacja jest mocno nieciekawa.

Opozycja, która jak kania dżdżu potrzebuje takiej właśnie amunicji, będzie drążyć sprawę, jak się da. PiS to wie i dlatego zareagował błyskawicznie, a oświadczenia i postawa najważniejszych polityków obozu władzy, w tym Mateusza Morawieckiego i Zbigniewa Ziobry, nie pozostawiają wątpliwości: nawet jeśli kwestionują (niebezpodstawnie) motywacje Czarneckiego, to nie zamierzają bronić Chrzanowskiego. To jedyne sensowne stanowisko. Każda inna taktyka mogłaby nieść u początku maratonu wyborczego gigantyczne ryzyko.

To jednak nie unieważnia pytania o nominację Chrzanowskiego. Wicepremier Gowin otwarcie przyznał, że nominacja byłego już prezesa KNF była pomyłką. Godna pochwały samokrytyka, ale coś tu jednak nie gra.

Chrzanowski, 37-letni zaledwie ekonomista z SGH, nie jest w żaden sposób związany z PiS – i to można by policzyć na plus. Dobrze, że partia rządząca starała się sięgać po ludzi spoza swojego grona. Starała się – albo musiała wobec szczupłości kadr. Tyle że ludzi, którzy mają zajmować w Polsce stanowiska absolutnie kluczowe z punktu widzenia stabilności państwa, wypadałoby dokładnie sprawdzać. Również pod kątem odporności na różnego rodzaju pokusy. W pozaakademickiej karierze Chrzanowskiego był już dziwny moment. We wrześniu 2016 r. Chrzanowski, powołany osiem miesięcy wcześniej do Rady Polityki Pieniężnej, złożył rezygnację z funkcji, tłumacząc to sprawami osobistymi. Zaledwie kilkanaście dni później rezygnację wycofał. Po czym, po kolejnych kilkunastu dniach, złożył ją ponownie, powtarzając tłumaczenie o względach osobistych oraz stwierdzając, że to „przemyślana decyzja”. Chwilę później dostał nominację na szefa KNF.

Oczywiście, ludziom mogą się zdarzać różne przypadki. Jednak ta dziwaczna chwiejność powinna dać do myślenia. Nawet jeśli była spowodowana zakulisowymi targami związanymi z objęciem miejsca w KNF, wskazywała na uderzającą nerwowość lub brak opanowania.

Jako przewodniczący KNF Chrzanowski nie powinien z pewnością rozmawiać na osobności z szefem nadzorowanego przez siebie banku. Już samo to wygląda podejrzanie. W tej sprawie jednak nic nie jest proste ani oczywiste. Nakłada się na siebie kilka wątków – sprawa GetBacku, problemy banków Czarneckiego, domniemane plany ich przejęcia – więc za wcześnie na ostateczne osądy. My powinniśmy się przede wszystkim martwić o nasze pieniądze na kontach w dowolnym banku, bo dla rynku finansowego każde zachwianie stabilnością systemu może być zabójcze. Oby nowy szef KNF okazał się bardziej odpowiedzialny.