Wicepremier Kowalczyk

i

Autor: MARCIN WZIONTEK/SUPER EXPRESS

Minister rolnictwa Henryk Kowalczyk nie ma złudzeń: Spadek inflacji nie musi oznaczać spadku cen

2022-05-10 5:20

Większość mieszkańców Polski uwielbia sezonowe owoce i warzywa. Jednak inflacja sprawia, że niektórym być może nie będzie dane delektować się smakiem m.in. czereśni. W rozmowie z "Super Expressem" wicepremier, minister rolnictwa Henryk Kowalczyk odnosi się do tematu wszechobecnej drożyzny. Czy rzeczywiście ceny, które tak poszybowały, w końcu się ustabilizują?

„Super Express”: – Wszechobecna drożyzna dobija Polaków. Ceny produktów spożywczych poszybowały i nic nie wskazuje na to, aby miały spaść. Czy państwo ma narzędzia, by ulżyć społeczeństwu, i czy państwo powinno regulować ceny?

Henryk Kowalczyk: – Możemy łagodzić skutki inflacji i to robimy, ale odwrócić pewnych procesów po prostu się nie da. Z punktu widzenia rolnika wzrost cen surowców rolnych może przełożyć się na jego większy zarobek.

– W relacji konsument-rolnik na lepszej pozycji jest rolnik…

– Owszem. Ceny będą rosnąć, ale to nie oznacza, że rolnik jest na lepszej pozycji niż konsument.

– Powstaje pytanie, dlaczego i czy na pewno muszą?

– Tak, niestety będą rosły. Proszę zwrócić uwagę na ceny energii. Od dłuższego czasu obserwujemy skokowe podwyżki w tym obszarze. Rosną ceny energii i praktycznie wszystko drożeje. Do tego dochodzą wyższe ceny za gaz, nawozy i paliwo. Wszystkie przytoczone przeze mnie czynniki sprawiają, że w sklepie jest drożej. Ma to związek także z kosztami produkcji, które wskutek podwyżki m.in. cen energii automatycznie są wyższe.

Nieznana pasja wicepremiera Kowalczyka. Odziedziczył ją po dziadku [ZDJĘCIA]

– Czyli pana zdaniem nie da się zrobić nic, aby było taniej?

– Tak jak wspomniałem na początku, inflacja jest naturalnym procesem, od którego niestety nie uciekniemy. Decydują o tym czynniki, które wymieniłem. Możemy jedynie łagodzić skutki inflacji, zmniejszając jej skalę, np. dopłacając do nawozów. 

– To znaczy?

– Dopłaty do nawozów mają kompensować rolnikom to, że sprzedali zboże jeszcze po starej cenie, np. 800 zł za tonę, a nawozy muszą już kupić w znacznie wyższej cenie. Wracając jednak do samej inflacji, to w pewnym momencie ulegnie ona stabilizacji. 

– I wówczas ceny będą spadać?

– Moim zdaniem stabilizacja w obszarze inflacji nie jest równoznaczna ze spadkiem cen. Ceny wcale nie muszą maleć, jeśli inflacja spadnie lub się zatrzyma. 

– Wszyscy wyczekują czasu, gdy inflacja faktycznie się zatrzyma. Można wyrokować, kiedy to nastąpi?

– Trudno określić konkretne ramy czasowe. Uważam, że nie wszystkie skutki obecnej sytuacji zostały skonsumowane przez inflację. Czyli chociaż inflacja może jeszcze się rozkręcić, tempo przyrostu cen będzie spadać, co jednak nie oznacza automatycznego spadku cen.

Człowiek Kaczyńskiego wraca do gry? Nieoczekiwana zmiana w rządzie. Kim jest Henryk Kowalczyk?

– Nie obawia się pan scenariusza, w którym rolnicy wskutek inflacji tracą środki, bo Polaków nie będzie stać m.in. na drogie owoce sezonowe od rodzimego rolnika?

– Takie niebezpieczeństwo zawsze istnieje. Jeżeli towar jest zbyt drogi, to jest kupowany w mniejszych ilościach. 

I co wtedy?

– W takiej sytuacji cena towaru będzie spadać. Wówczas ludzie będą chętniej go kupować. Dojdzie do regulacji rynkowej. Jeśli towar będzie na tyle drogi, że nie znajdzie konsumenta, to na pewno stanieje. Idąc dalej: jeśli towar będzie tańszy, to więcej osób go kupi.

– Co roku jak bumerang powraca temat suszy. W tym roku rząd postanowił przeznaczyć 450 mln zł dla dotkniętych nią rolników. Da się przeciwdziałać suszy, aby co roku nie dochodziło do jej przykrych konsekwencji?

– Zacznijmy od tego, że susza ma ogromny wpływ na ceny żywności. W 2018 r. mieliśmy do czynienia z ogromną suszą. Wówczas zebraliśmy o parę milionów ton mniej zbóż niż w okresie, gdy susza nie była tak dotkliwa. Miejmy jednak nadzieję, że suszy nie będzie. Jeśli jednak wydarzy się tak jak w 2018 r., to będzie to kolejny czynnik inflacyjny. 

– Zostając przy temacie suszy. Rząd wprowadził zmiany dotyczące ubezpieczeń, które odgrywają istotną rolę w okresie suszy. Co dokładnie się zmieniło?

– Stworzyliśmy bardzo dobry mechanizm kompleksowych ubezpieczeń, aby rolnicy nie odczuwali konsekwencji suszy. Już teraz obserwujemy, że jest pięciokrotnie większe zainteresowanie rolników wspomnianymi wcześniej ubezpieczeniami obejmującymi także skutki suszy. Mamy bardzo korzystny mechanizm dopłat do składki ubezpieczeniowej. Rolnik płaci tylko 35 proc. wartości składki ubezpieczeniowej, a resztę, czyli 65 proc., dopłaca budżet państwa. Ponadto po raz pierwszy wprowadziliśmy korzystne rozwiązanie dla rolników, które polega na tym, że może się on ubezpieczyć, nie mając w danym momencie środków finansowych. Ma on możliwość złożenia w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa dyspozycji, aby jego część składki została opłacona z przysługujących mu płatności bezpośrednich.

– Przejdźmy do wojny w Ukrainie. Przyjmijmy hipotetycznie, że pewnego dnia skala konfliktu zbrojnego u naszego wschodniego sąsiada przesuwa się na terytorium Polski. Posiadamy odpowiednie zasoby żywności, aby przetrwać ewentualną wojnę i wykarmić wszystkich mieszkańców Polski?

– Nie wyobrażam sobie, aby w Polsce była wojna. Jesteśmy bezpieczni.

Teoretyzujemy…

– Skutki wojny w Ukrainie są widoczne gołym okiem. Chcę jednak jasno podkreślić: w Polsce jest na tyle dużo produkowanej żywności, że bezpieczeństwo żywnościowe mieszkańców naszego kraju nie jest zagrożone. Spokojnie wykarmimy wszystkich obywateli Polski, a także obywateli Ukrainy, którzy zdecydowali się do nas przyjechać. Polska jest eksporterem żywności. Rok temu wyeksportowaliśmy żywność za ok. 40 mld euro. To właśnie margines naszego bezpieczeństwa żywnościowego.

– W przestrzeni publicznej pojawiają się informacje, że Rosjanie kradną ukraińskie zboże. Jesteśmy jako Polska w stanie podzielić się naszymi zasobami ze wschodnim sąsiadem?

– Od początku wojny w Ukrainie Polska pomaga naszemu sąsiadowi. Przekazujemy Ukraińcom to, co jest im potrzebne. Nie tylko żywność. Dziś problemem dla Ukrainy jest brak możliwości wywozu zboża z kraju. Dlatego wożenie zboża do Ukrainy w tej chwili nie ma sensu. Chyba że mówimy o zbożu już przetworzonym. Proszę zwrócić uwagę, że mimo toczącej się wojny Ukraińcy zdecydowaną większość pól obsiewają. Oczywiście nie wszystko uda im się obsiać. Pamiętajmy jednak, że Ukraina do tej pory była spichlerzem Europy.

– Wiele osób zastanawia się, czy Ukraińcy powinni obsiewać pola w sytuacji, gdy walczą z wrogiem i nie wiedzą, co wydarzy się w dłuższej perspektywie.

– W czasie wojny polscy rolnicy też obsiewali pola, dlatego, będąc na miejscu ukraińskich rolników, też bym obsiewał. Pole trzeba obsiać. Jeżeli obsiewamy, to jest nadzieja, że będą plony i dojdzie do zbiorów. Widzimy, że większość rolników w Ukrainie decyduje się na obsiewanie pola, i w mojej opinii jest to najlepsza decyzja.

– Wielkimi krokami zbliżają się wybory parlamentarne. Od pewnego czasu spekuluje się jednak o wyborach przedterminowych. Jakie szanse ma obóz Zjednoczonej Prawicy w owych wyborach? Biorąc pod uwagę widoczny rozłam. Mam tu na myśli ugrupowanie ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który zdaniem wielu jest odpowiedzialny za brak środków z KPO.

– W każdej koalicji są jakieś tarcia i odmienne poglądy. Więcej jednak nas łączy, niż dzieli. Nie wyobrażam sobie, aby Polacy mogli wybrać inną formację.

A jeśli wybiorą?

– Wówczas nie będę ministrem. Mam jednak nadzieję, że Zjednoczona Prawica wygra, a wtedy ktoś przyjdzie na moje miejsce. Być może ktoś młodszy. Znaleźliśmy się w trudnym okresie, w którym rządy Zjednoczonej Prawicy wypełniają swoje obowiązki wobec Polski w sposób odpowiedzialny. Jestem przekonany, że Polacy widzą naszą pracę i wybiorą mądrze.

Galeria Wicepremiera, Ministra Henryka Kowalczyka. Kliknij poniżej!

Express Biedrzyckiej - Radosław Sikorski: Putin działa jak agent Zachodu. Zniszczył armię i reputację Rosji
Sonda
Dodatek osłonowy to dobry pomysł na walkę z inflacją?