Nie dostała 105 tys. zł odszkodowania za Amber Gold [ZDJĘCIA]

2017-06-01 4:00

Angelika M. ze Starogardu Gdańskiego (woj. pomorskie), nie otrzyma 105 tys. zł odszkodowania od Skarbu Państwa z powodu poniesionych strat w aferze Amber Gold. Kobieta twierdzi, że utraciła oszczędności przez opieszałość prokuratury.

W procesie, który toczył się od grudnia zeszłego roku, Angelika M. zarzuciła Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz i Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku nieprawidłowe działania podczas śledztw w sprawie parabanku. - O problemach Amber Gold dowiedziałam się z telewizji. W firmie uspokajano mnie, że z moją lokatą w wysokości 105 tys. zł, założoną w 2012 roku, wszystko jest w porządku. Następnym razem siedziba była już zamknięta - mówiła w trakcie procesu poszkodowana. Twierdziła, że gdyby pozwane przez nią instytucje już w 2009 r. w prawidłowy sposób zajęły się zawiadomieniem sporządzonym przez Komisję Nadzoru Finansowego, to wtedy już powinny zostać postawione zarzuty kierownictwu Amber Gold i wydane zakazy prowadzenia działalności spółki.

Prokuratura najpierw odmówiła wszczęcia postępowania, a potem je umorzyła. Sprawą zajęto się dopiero po kilku latach. Prokuratoria Generalna, reprezentująca Skarb Państwa, chciała oddalenia pozwu Angeliki M.Wczoraj Sąd Okręgowy w Gdańsku przychylił się do tego wniosku. - Sąd nie znalazł związku między działaniami prokuratury a decyzjami powódki - uzasadniał orzeczenie sędzia Michał Jank z Sądu Okręgowego w Gdańsku. Angelika M. nie chciała komentować sprawy. Jej pełnomocnik zapowiedział, że będzie namawiał ją do złożenia apelacji.

Przypomnijmy, że sejmowa komisja śledcza bada, czy prokuratorzy popełnili błędy podczas śledztwa w sprawie Amber Gold. Jej ustalenia mogą okazać się podstawą do wnoszenia spraw o odszkodowanie. Proces Marcina P. i Katarzyny P., właścicieli Amber Gold, trwa od marca 2016 r. przed Sądem Okręgowym w Gdańsku.

ZOBACZ: Lech Wałęsa ujawnił TAJNE dokumenty? "Wszystkie mam legalnie"