- Jest moc w Robercie Biedroniu. Przez rządy PiS zostaliśmy zepchnięci na margines Europy. Oni nie lubią ludzi. 28 czerwca, dla lepszej Polski, głosujcie na Roberta Biedronia – nawoływał Kalisz. W końcu przyszedł czas na wystąpienie samego kandydata. - Rządząca od lat prawica nigdy nie stworzy państwa dobrego dla zwykłego człowieka. Razem możemy dokonać zmiany. Już 28 czerwca możemy wybrać inną Polskę, Polskę godności, o to idziemy walczyć – zaczął Biedroń. - Jesteśmy z osobami LGBT, którym obecny prezydent odbiera człowieczeństwo (…) Będę silnym prezydentem silnego państwa, nic o was bez was – przekonywał ze sceny. - Wszyscy kandydaci przed wyborami stają się lewicowi. Po wyborach o tym zapominają. Nie dajcie się nabrać – nawoływał.
ZOBACZ TEŻ: Wybory 2020. Nowy sondaż: Odbicie Trzaskowskiego. Duda spadnie poniżej 40 proc?
Tło dla Biedronia stanowiły napisy z wysuwanymi przez niego postulatami, takimi jak kasy fiskalne dla księży, bezpieczne przerywanie ciąży, likwidacja klauzuli sumienia, godne emerytury, czy sprawiedliwość społeczna. - Nie jest normalne, by dwoje kochających się ludzi w sercu Europy nie mogło założyć rodziny – grzmiał. - W czasie epidemii tysiące rodzin w Polsce zastanawia się, czy starczy im do pierwszego – dodawał. - To jest Polska pogardy i musimy to zmienić – kwitował. - Prezydent z lewicy nigdy nie będzie klęczał przed innym prezydentem, nawet z wielkiego zamorskiego imperium – kpił, wbijając szpilę w Dudę. W swym przemówieniu Biedroń nawiązywał też do prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, którego dziedzictwo chciałby kontynuować.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj