Stefan W. - sprawca ataku na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza

i

Autor: print screen Facebook/ stefan.wilmont To on zaatakował Pawła Adamowicza

Nożownik z Gdańska uniknie więzienia?! Nowe fakty z prokuratury

2019-01-14 14:19

Napastnik, który w niedzielę podczas gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wtargnął na scenę i kilkukrotnie dźgnął Pawła Adamowicza uniknie kary? Jak podała Prokuratura Krajowa, zostanie on przebadany przez biegłych, bowiem zachodzą wątpliwości, co do jego poczytalności. - Z tego co poinformował mnie dzisiaj komendant wojewódzki policji w Gdańsku, wynika, że także miał stwierdzone schorzenia natury psychiatrycznej – poinformował z kolei wiceszef MSWiA, Jarosław Zieliński.

Prezydent Gdańska po kilkunastogodzinnej walce zmarł w szpitalu. Tymczasem jego oprawca jest w rękach śledczych. Dzień po zamachu Stefan W. został przesłuchany. Za usiłowanie zabójstwa może mu grozić do 12 lat pozbawienia wolności. Jest jeden szkopuł – 27-latek może być niepoczytalny, a to oznacza, że za kraty może nie trafić.

- Zgromadzony w sprawie materiał dowody wskazuje, że zachodzą wątpliwości co do poczytalności Stefana W. dlatego też zostanie on przebadany przez biegłych psychiatrów celu oceny jego poczytalności w chwili zdarzenia – podała Prokuratura Krajowa w specjalnym komunikacie.

Co oznaczają wcześniej wspomniane przez wiceministra Zielińskiego schorzenia natury psychicznej? Jak twierdzą reporterzy radia RMF, Stefan W. miał mieć w przeszłości stwierdzoną schizofrenię. W 2016 roku został poddany terapii farmakologicznej, którą jednak bardzo szybko przerwał. Jak zaś podała „Gazeta Wyborcza” podczas odsiadki za napad z bronią na instytucje bankowe, był skierowany do oddziałów psychiatrycznych i izolowany od innych osadzonych. Nożownik nocy po zranieniu Adamowicza nie spędził w areszcie, lecz szpitalu. Wedle doniesień „Wyborczej” trafił tam po ataku drgawek. Z SOR-u zaś miał zostać przewieziony w asyście policjantów do jednego z gdańskich szpitali psychiatrycznych.

Jak w poniedziałek poinformował zastępca Prokuratora Generalnego Krzysztof Sierak, wątpliwości co do stanu poczytalności mężczyzny istnieją nadal.

- Zostanie on poddany badaniom przez dwóch biegłych lekarzy psychiatrów, aby ocenili oni, czy w chwili zdarzenia podejrzany cierpiał na chorobę psychiczną lub inne zaburzenie czynności psychicznych, a także, czy w chwili czynu miał zdolności do rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim zachowaniem - powiedział Sierak.