Stanisław Karczewski

i

Autor: Piotr Grzybowski/Super Express Stanisław Karczewski

PiS odzyska Senat? Znamienne słowa Stanisława Karczewskiego [Wywiad SE]

2019-10-17 5:55

Nikogo nie chcemy nikomu zabierać - tak o próbach podkradania opozycyjnych senatorów mówi w wywiadzie z Tomaszem Walczakiem marszałek Senatu Stanisław Karczewski z PiS. Pytany jednak, czy jego partii uda się odzyskać większość w izbie wyższej mówi: "Wiele jestem sobie w stanie wyobrazić".

„Super Express”: - Przegraliście wybory do Senatu, więc Tomasz Siemoniak uważa, że „powinien zająć się Pan pakowaniem rzeczy i wyprowadzką z rządowej willi przy Parkowej”. Już Pan się pakuje?
Stanisław Karczewski: - Pragnę uspokoić pana Siemoniaka, mam jeszcze dużo czasu na ewentualne pakowanie.
- A może jest tak, że nie spieszy się Panu, bo wie, że za chwilę PiS przekona odpowiednią liczbę senatorów, by jednak porzucili opozycję i przeszli na Waszą stronę, dając Wam większość w Senacie?
- Senat nazywany jest izbą zadumy i ten czas, który pozostał do pierwszego posiedzenia nowo wybranego Senatu, powinien zostać wykorzystany na refleksję. Opozycja na razie licytuje się, kto ma zostać marszałkiem. Słyszymy już o kandydaturach marszałków Borusewicza i Borowskiego czy senatorów Libickiego i Brejzy. Opozycja w kampanii mówiła o zgodzie i porozumieniu, a już przyszli senatorowie kłócą się o fotel marszałkowski.
- Krążą plotki, że nie będziecie się spieszyć ze zwołaniem pierwszego posiedzenia, dopóki nie zbierzecie większości w Senacie.
- Na zwołanie pierwszego posiedzenia jest czas określony przez Konstytucję. My się zapisów Konstytucji trzymamy.
- Termin mija 12 listopada. Do tego czasu zapewnicie sobie większość, zabierając opozycji kilku senatorów?
- Nikogo nie chcemy nikomu zabierać.
- Senator KO, prof. Tomasz Grodzki, mówił, że już próbowano go skusić funkcją ministra zdrowia.
- Ja takich propozycji nie składałem. Nie wiem, czy ktoś rozmawiał z panem profesorem, czy nie. W swoim gronie politycznym o takich propozycjach nie słyszałem.
- Ale zdaje Pan sobie sprawę, że umyślni PiS krążą teraz po senatorach opozycji i kuszą ich ofertami?
- Tego nie wiem. O kuchni politycznej powinno się mówić jak najmniej. Nikt przecież nie chodzi do restauracji i nie sprawdza, jak została sporządzona dobra potrawa. Dobry szef kuchni pracuje w spokoju.
- Wiem, że obywatele nie powinni widzieć, jak robi się kiełbasę i politykę, ale czytelnicy „Super Expressu” się nie brzydzą i ten proces ich interesuje.
- Szanuję dociekliwość czytelników „Super Expressu” i Pana Redaktora, ale będę wstrzemięźliwy w swoich wypowiedziach.
- Ale wierzy Pan w to, że układ sił w Senacie może się zmienić na korzyść PiS?
- Mam bardzo głęboką wiarę i bardzo dużą wyobraźnię. Wiele rzeczy jestem sobie w stanie wyobrazić.
- I pana wyobraźnia podpowiada Panu, że dzisiejsza radość opozycji z odzyskania Senatu jest przedwczesna?
- Jeszcze raz powtarzam, że wiele jestem sobie w stanie wyobrazić.
- A ta porażka w Senacie jest bardzo Was ubodła?
- Skłamałbym, jeśli powiedziałbym, że mnie to nie zmartwiło. Liczyłem jednak na zwycięstwo i ponad 50 mandatów dla nas. I niewiele się pomyliłem, bo wielu naszych kandydatów przegrało o włos.
- Ale polegli.
- Takie są fakty. Faktem jest też to, że mamy największą liczbę senatorów, bo 48.
- Nadal jednak to nie większość.
- Owszem, ale naszych przedstawicieli w Senacie jest najwięcej i trzeba o tym głośno mówić, bo i w tym wyścigu PiS wygrało.
- Niby tak, ale na razie wygląda na to, że maszynka do głosowania PiS się zatnie i zakończy się wasz legislacyjny Blitzkrieg. Jak się w tym wszystkim odnajdziecie?
- To w żadnym wypadku nie zatrzyma dobrej zmiany dla Polski. Chcemy, aby Senat był takim miejscem, gdzie budujemy wspólnotę, a nie dokonujemy obstrukcji. Chcemy, aby Senat był merytoryczny. Podczas ubiegłej kadencji - przez cztery lata - moje drzwi były zawsze otwarte dla wszystkich senatorów. One były, są i będą otwarte.
- W poprzedniej kadencji to samo obiecywaliście w Sejmie, ale skończyło wyłączaniem opozycji mikrofonów. Nie wiem, czemu opozycja miałaby się Wam teraz nie odwdzięczyć w Senacie.
- Liczę, że to w Senacie się uda. Zresztą mijająca kadencja pokazała, że mimo wyraźnego sporu politycznego, temperatura debaty w naszej izbie była dużo niższa niż w Sejmie. Będziemy to podtrzymywać.
- Opozycja wzywa, żeby obecny Senat zwinął już żagle i przed zaprzysiężeniem nowego składu izby nic nie przegłosowywał. Może ma rację, bo niedzielny wynik wyborczy wszystko zmienił.
- Nic się nie zmieniło. Nie zaprzysiężono jeszcze nowo wybranych senatorów, a obowiązkiem dotychczasowych parlamentarzystów jest dokończenie kadencji. Nie ma możliwości prawnych, by posiedzenie Senatu nie zostało wznowione. Apel marszałka Borusewicza jest nawoływaniem do łamania przepisów.
- Nie jest tak, że potrzebujecie tego posiedzenia, żeby przepchnąć kilka spraw, które potem mogą się nie udać? Jak na przykład wybór nowego szefa NIK, bo los Mariana Banasia jest podobno przesądzony.
- To są plotki, a plotek nie omentuje. Jest natomiast wiele ważnych ustaw, do których Senat powinien się odnieść. Dlatego posiedzenie musi się odbyć i senatorowie mijającej kadencji są zobowiązani, by te sprawy domknąć.
- W PiS wynik wyborczy przyjęto podobno z rozczarowaniem. Liczyliście na ponad 50 proc. i bardziej przekonującą większość w Sejmie. Zawód jest?
- Nie. My się cieszymy ze zwycięstwa. Wygraliśmy te wybory i wmawia się nam, że mówiliśmy o 50-proc. poparcia w wyborach. Nie było takich oczekiwań. Oczekiwaliśmy zwycięstwa i to się udało.
- Wybory wzmocniły frakcje Ziobry i Gowina. Zwłaszcza ziobryści mogą się teraz upomnieć o więcej i spodziewany jest ostry konflikt wewnątrz waszego obozu. Będzie krwawo?
- Opozycja oczekuje takich sporów, ale proszę mi wierzyć, że w Zjednoczonej Prawicy jest dobra atmosfera i konstruktywne rozmowy.
- Nie wiem, czy dobrą atmosferę wprowadza Patryk Jaki, który twierdzi, że potrzebna jest rozmowa na temat dalszego premierostwa Mateusza Morawieckiego.
- Pan Patryk Jaki widzi taką potrzebę. Ja takiej potrzeby nie widzę. Naszym kandydatem na stanowisko premiera jest i będzie Mateusz Morawiecki.
- Patryk Jaki tego nie wie, czy podbija stawkę w walce o wpływy?
- Każdy ma prawo się wypowiadać, ale ja z opinią europosła Jakiego się nie zgadzam.
Rozmawiał Tomasz Walczak