Do 31 stycznia obowiązuje zakaz otwierania lokali gastronomicznych. Tymczasem w weekend wiele restauracji i dyskotek otworzyło się dla gości. Policjanci i inspektorzy sanepidu interweniowali m.in. na dyskotekach w stolicy, w Koszalinie i na Podhalu. Wobec właścicieli lokali sanepid wszczął postępowania administracyjne, które zakończą się karami od 10 do 30 tys. zł.
– W weekend inspektorzy wykonali w sumie 113 kontroli związanych z łamaniem obostrzeń. Prowadzimy teraz 103 postępowania w celu nałożenia kar administracyjnych – informuje Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
Policja wystawiła niektórym uczestnikom imprez mandaty w wysokości 500 zł (np. za brak maseczek). Jeśli ktoś ich nie przyjął, do sądu trafił wniosek o ukaranie.
Czy te kary są uzasadnione? – W teorii nie jest możliwe „zamknięcie kraju” rozporządzeniami. Ponieważ tryb wprowadzenia obostrzeń nie był konstytucyjny, to teoretycznie one nie obowiązują – tłumaczy adwokat Tomasz Snarski. – Obostrzenia jednak wprowadzono, więc organy państwa mogą je egzekwować. W ten sposób funkcjonujemy w chaosie prawnym – dodaje.
Cześć obostrzeń można zakwestionować, ale nie wszystkie. – Odradzam udziału w zabawie na dyskotece, bo to grozi rozprzestrzenianiem się wirusa. Za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób Kodeks karny przewiduje karę od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności – ostrzega adwokat.