gen. Mieczysław Bieniek

i

Autor: Materiały prasowe

Polscy żołnierze wysłani na Ukrainę? Gen. Bieniek mówi wprost [EXPRESS BIEDRZYCKIEJ]

2022-02-18 17:06

Nie słabnie napięcie na Wschodzie. Wojska rosyjskie są nadal na granicy z Ukrainą, a ruch Władimira Putina jest trudny do przewidzenia. Według ekspertów raczej nie zdecyduje się na interwencję zbrojną, ale administracja amerykańska wysyła sygnały, że Federacja Rosyjska cały czas utrzymuje gotowość bojową. Czy w przypadku agresji Polska powinna wysłać żołnierzy na Ukrainę? Na to pytanie odpowiedział dziś w programie "Express Biedrzyckiej" gen. Mieczysław Bieniek. - Powinniśmy ją wspomóc swoimi systemami walki obronnej, ale żołnierzy nie powinniśmy wysyłać, bo każdy ma swój kraj, a Ukraina nie jest w systemie obronnym, nie mamy paktu wzajemnego wspierania się - powiedział w rozmowie z Kamilą Biedrzycką. Dodał także, że "Putin rzeczywiście ma w głowie różne pomysły, ale do operacji zbrojnej, na tym etapie, się nie posunie".

Gen. Mieczysław Bieniek podkreśla również, że Putin nigdy nie pogodzi się z sytuacją, w której Ukraina znajdzie się w zachodniej strefie wpływów.

Kamila Biedrzycka: Były prezydent Aleksander Kwaśniewski powiedział, że sytuacja napięcia wokół Ukrainy nie skończy się dopóty, dopóki Władimir Putin będzie u władzy. Pana zdaniem także czekają nas jeszcze lata niepewności?

Gen. Mieczysław Bieniek: Tak. Trzeba zrozumieć, że w umyśle Putina Ukraina jest częścią Rosji, a wcześniej Związku Radzieckiego. On jest wychowankiem szkoły KGB i w jego głowie myśl o tym, że takie państwa jak Białoruś czy Ukraina, które wyłoniły się po rozpadzie ZSRR, są jakimiś niezależnymi bytami, jest po prostu nie do przyjęcia. On nie dopuszcza i nigdy nie dopuści do siebie myśli, że Ukraina może być częścią zachodniej strefy wpływów. Dla nas to jest bardzo istotne, dlatego że Ukraina stanowi strategiczną przestrzeń operacyjną bezpieczeństwa Polski. I to samo dotyczy Białorusi. W końcu każdemu z nas zależy, żeby mieć przewidywalnych sąsiadów. A wracając do prezydenta Putina, to on rzeczywiście ma w głowie różne pomysły, ale myślę, że do operacji zbrojnej, na tym etapie, się nie posunie.

- Dlaczego?

- Dlatego, że koszty ekonomiczne, społeczne i ekonomiczne byłyby olbrzymie, a on i tak już osiągnął swój cel, to znaczy zdestabilizował politycznie i ekonomicznie Ukrainę. Ale z drugiej strony zjednoczył również Ukraińców, co na pewno nie było jego zamiarem. Ukraina wschodnia i zachodnia się w tej chwili zjednoczyła, poczuła swoją tożsamość narodową i w przypadku interwencji rosyjskiej, mogłaby stawiać bardzo poważny opór, co wiązałoby się z dużymi stratami ludzkimi, na co Putin nie może sobie pozwolić przy jego upadającej popularności w Rosji.

gen. Mieczysław Bieniek: Polska nie powinna wysyłać żołnierzy na Ukrainę [Super Raport]

- Do opinii publicznej dociera zapewne minimalna liczba informacji i niewielu wie, jakie scenariusze leżą teraz na stole. Ale w czwartek wieczorem Joe Biden przerwał nagle swoje spotkanie i udał się na konsultacje ws. kryzysu ukraińskiego. Wojska rosyjskie są cały czas przy granicy – to może niepokoić.

- Dzieje się coś niedobrego, bo te dwie republiki – ługańska i doniecka – służą jako konie trojańskie i one bez przerwy oskarżają stronę ukraińską o ostrzał artyleryjski, moździerzowy. To jest tzw. wywołanie prowokacji. Media rosyjskie nieustannie są karmione informacjami, że to właśnie Ukraińcy, ci „banderowcy” napadają na rosyjskojęzycznych gości i wytwarza się takie wrażenie, że musimy ich bronić. Daje się więc podstawy do rozpoczęcia ataku tak, jak to miało miejsce w Osetii czy Abchazji. Z tym, że jeśli ten atak nastąpi, oby nie, to sądzę, że on będzie na ograniczoną skalę, bo Putina nie stać na atak frontalny na dużą skalę. Taktycznym czy operacyjnym celem byłoby uzyskanie drogi lądowej do Krymu, zagarnięcie Mariupolu i Zaporoża. Bo strategicznym celem byłoby zagarnięcie połowy Ukrainy za Dnieprem, ale na to na pewno Putin się nie poważy. Natomiast to, że prezydent Biden tak poważnie traktuje tę sprawę i mówi wprost o zobowiązaniach z art. 5 NATO, wzmocnieniu flanki wschodniej, to dobrze dla nas, dla naszego bezpieczeństwa i dobrze dla państw bałtyckich, bo świadczy o tym, że nasza obecność w Sojuszu i w Unii Europejskiej wzmacnia naszą tożsamość bezpieczeństwa, gospodarczą, ekonomiczną i polityczną. Jesteśmy bardzo mocno zakorzenieni w świecie zachodnim, w świecie nie tylko słów, ale także wartości.

- Rozumiem więc, że te sygnały o III wojnie światowej płynące z amerykańskiej administracji są daleko przesadzone?

- Tak jak pogłoski o śmierci Marka Twaina są głęboko przesadzone. Byłem na trzech prawdziwych wojnach i wiem jak to wygląda – tam są ofiary, przemoc, ból, cierpienie. I nie życzyłbym nikomu żebyśmy w samym sercu Europy coś takiego przeżywali ponad 70 lat po II wojnie światowej.

- A nie jest pan rozczarowany brakiem 100-procentowej jedności państw NATO? Na przykład nie ma zgody co do przyjęcia Ukrainy do Sojuszu.

- Obecność w NATO to jest szereg czynności. Nam to zajęło osiem lat. To jest wieloletni proces. Na pewno społeczeństwo ukraińskie chciałoby tego teraz bardzo gwałtownie, ale to musi trwać. Istotnym czynnikiem jest tutaj integralność terytorialna, a Ukraina jej na razie nie ma. „Drzwi do NATO dla Ukrainy i Gruzji są w przyszłości otwarte” – usłyszeliśmy w 2008 r. i pamięta pani co się natychmiast wydarzyło. Od razu została zagarnięta Abchazja, Osetia, później Krym.

- I w tym kontekście nasuwa się pytanie, czy dla europejskiego spokoju Zachód nie poświęci Ukrainy i nie popchnie jej jeszcze bardziej w rosyjską strefę wpływów.

- Ukraina nie została sama. Tak mocno jak w tej chwili zaangażowały się państwa Zachodnie, nie obserwowaliśmy w czasie aneksji Krymu, powstawania pseudorepublik…

- ...zastanawiam się tylko czy ta strategia będzie kontynuowana.

- Będzie kontynuowana, bo to jest w interesie także Zachodu. Druga kwestia to operacyjne uruchomienie NordStream2 – i tu jest większy problem i zagadka. Putin chce ten gazociąg uruchomić, a jedność państw zachodnich w tym względzie nie jest tak do końca jasna.

- Gdyby ziścił się najgorszy scenariusz ataku zbrojnego – Polska powinna wysłać na Ukrainę swoich żołnierzy?

- Uważam, że powinniśmy ją wspomóc swoimi systemami walki obronnej, ale żołnierzy nie powinniśmy wysyłać, bo każdy ma swój kraj, a Ukraina nie jest w systemie obronnym, nie mamy paktu wzajemnego wspierania się jeśli chodzi o systemy obronne. Niestety.

- Sądzi pan, że Joe Biden, po porażce w Afganistanie, traktuje obecny konflikt ambicjonalnie?

- Tak, absolutnie tak to można odbierać i tak to jest odbierane. Rozmawiała Kamila Biedrzycka