Premier jak ochrzania, to z klasą

2008-07-31 4:33

Ewa Kopacz o skandalu w pogotowiu, prywatyzacji i dywaniku u Tuska

- No właśnie. Czyli jest szpital, nie działa rentgen... W Polsce jest 600 szpitali publicznych i 170 niepublicznych. Dlaczego tylko 69 z nich ma certyfikaty jakości?

- To mało, ale będziemy podnosić jakość. To wszystko jest w naszych projektach. Chcemy, żeby szpitale, które dostają tzw. akredytację, czyli spełniają wysokie normy jakości, dostawały za to więcej pieniędzy. To ma je motywować.

- Tymczasem wybucha kolejna afera z pogotowiem. Dyspozytorka nie chciała wysłać karetki do umierającego chłopca. Wszyscy zapomnieli, że można wezwać helikopter. Kto jest winny śmierci 12-latka?

- Gdybyście państwo prześledzili wszystkie akty prawne, które regulują zachowania w takich sytuacjach, doszlibyście do wniosku, że to nie wina przepisów, bo prawo jest dobre. Natomiast prawo nie zwalnia ludzi z myślenia. To był błąd człowieka. W takich przypadkach decyzję podejmuje dyspozytor. Jeśli sam nie radzi sobie z decyzją, czy ma wysłać karetkę erkę, karetkę transportową czy helikopter, powinien wezwać dyżurnego lekarza albo kierownika dyżuru. Jeśli ten też nie potrafi podjąć decyzji albo to wykracza poza jego kompetencje, powinien kontaktować się z wojewódzkim koordynatorem ratownictwa, który jest w wojewódzkim centrum kryzysowym.

- Ma pani zamiar pojechać do Nowego Sącza i Krynicy?

- Na pewno będę rozmawiać z wojewodą. Jak państwo wiecie, ratownictwo przedszpitalne jest w gestii wojewodów. Dla mnie najbardziej zaskakujące w tej sprawie jest to, że nikt nie próbował zadzwonić do lotniczego pogotowia, tylko z góry założono, że jest to zbyt skomplikowane. Myślę, że to dobry moment, żeby przypomnieć, iż zwiększyliśmy budżet pogotowia lotniczego z 36 na 47 mln zł. Po to, aby w każdej chwili śmigłowiec mógł dolecieć do nagłego przypadku.

- Problemy z pogotowiem pojawiają się co chwilę. Nie tylko z powodu dyspozytorów. Brakuje 20 tys. anestezjologów. W karetkach mogą jeździć ratownicy medyczni, ale czy są już przeszkoleni?

- Zawsze może być lepiej.

- Bo ustawa o ratownictwie medycznym, którą MZ pisało z ministrem Religą, była spóźniona...

- Ustawa była spóźniona i bardzo niedoskonała. Na II półrocze rządów mamy w planach jej nowelizację.

- A tych anestezjologów, którzy już wyjechali, da się zawrócić?

- Wielu z nich już wraca. Lekarze dziś naprawdę zarabiają inaczej. Nie będzie tajemnicą, gdy powiem, że w tej chwili w jednym z łódzkich szpitali ordynator postanowił wziąć dyżury. Wiecie państwo, ile bierze miesięcznie z dyżurami? 48 tysięcy - to ostatnia jego pensja. To pięć razy więcej niż minister zdrowia.

- Czy warto było wpisywać obowiązek prywatyzowania szpitali do ustawy?

- Nie ma w niej obowiązku prywatyzacji. Gdzie to jest napisane?

- Jest oblig przekształcania szpitali w spółki.

- A to zupełnie co innego. Pisząc o prywatyzacji, straszycie państwo pacjentów. Gdybyście mieli wybierać, gdzie się leczyć i do wyboru mielibyście szpital, który nazywacie prywatnym (a który ma podpisany kontrakt z NFZ) i szpital publiczny, to wybralibyście ten pierwszy. Bo w obu nie zapłacicie za leczenie, a w tym prywatnym jakość świadczeń będzie dużo lepsza.

- Ale szpitale i tak się przekształcają w spółki. "Dziennik" podał,Ęże chcecie je jeszcze do tego zachęcać zwolnieniem z VAT.

- To bzdura.

- Opublikowaliśmy kiedyś zdjęcia, jak z ministrem Rostowskim kłócicie się na rządzie.

- Pamiętam. Muszę przyznać, że ostro się wykłócam z nim o różne rzeczy. Ja uważam, że ludzkie zdrowie jest bezcenne, a on broni swojego obszaru - pilnuje budżetu. Ale cenię sobie w Rostowskim to, że nie mówi: "Nie, bo nie". Tylko spieramy się na argumenty.

- Zanim została pani ministrem, przyjaźniła się pani z Donaldem Tuskiem. Tych 9 ostatnich miesięcy nie nadwątliło waszej relacji?

- Czy się przyjaźniliśmy? Znałam przewodniczącego Tuska tak jak innych kolegów. Na początku byliśmy małym klubem. Trzymaliśmy się z dziewczynami: poseł Skowrońską, Piotrowską, Łukaciejewską i z chłopakami: Tuskiem, Grześkiem Schetyną, Grasiem czy Drzewieckim. Spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu na dyskusjach politycznych. Cenię sobie, że to przetrwało...

- Premier wzywa panią na dywanik?

- Tak jak każdy szef. Ale Donald Tusk nawet jak ochrzania, to zawsze robi to z klasą.