Sławomir Jastrzębowski

i

Autor: archiwum se.pl

Sławomir Jastrzębowski: Aleksander Nietrzeźwy to Aleksander Zwycięzca?

2013-04-16 9:43

Kiedy w sądzie pytano Michnika, czy Rywin był trzeźwy w czasie słynnych odwiedzin z 17 milionami dolarów w tle, Michnik rzekł: Był trzeźwy jak szkło! Abstrahując od piękna tego poetyckiego porównania, stwierdzić trzeba, że Rywin był trzeźwy na swoją zgubę, że na swoje zatracenie trzeźwy był. Gdyby Michnik powiedział (załóżmy): Rywin był trzeźwy jak Kwaśniewski - rzecz miałaby się zgoła inaczej.

Ubzdryngolonko, niezależnie od intensywności stanu, w sądzie prawie zawsze (są wyjątki) jest okolicznością obciążającą. Ale w wypadku Rywina byłoby łagodzącą: przyszedł pijaniutki Rywin, w główce się kręciło i bredził. Niestety, trzeźwy był i trzeźwy trafił do więzienia… Tymczasem Aleksander Kwaśniewski zdaje się z własnego ubzdryngolonka zrobił atut, taki rodzaj znaku firmowego, marki, medialnej atrakcji, gwoździa programu, niezbędnego składnika konferencyjnego show.

Na spotkania z Kwaśniewskim dziennikarze biegną chętnie, zakładając się, czy dopadną lidera Filipiny, goleń czy też inna egzotyczna przypadłość? Ze spotkań, na których Aleksander zachowuje się, jakby drwiła z niego grawitacja, w świat idą intensywne przekazy. Trudno nie zwrócić na nie uwagi. Tak było też ostatnim razem. Czy trzeźwy Kwaśniewski byłby transmitowany, omawiany, analizowany? Nie. Skąd. Może z 10 sekund w wiadomościach przed północą, nuda. A Aleksander Rozchwiany stał się kilkudniowym medialnym hitem. Był niezwykle zabawny. Wie przecież doskonale, że duża część nieabstynenckich bynajmniej Polaków zawianemu Kwaśniewskiemu wybaczy, po plecach poklepie i w sondażu do góry podsadzi. Bo wesołkowaty Kwaśniewski zawsze ożywi naszą zastygłą w ponurym klinczu scenę polityczną.

Ale przyznać muszę, że dla mnie równie zabawni co Aleksander są różni Rozenkowie, Hartmanowie et consortes, którzy utrzymując pełną powagę, mówili "a skąd, Aleksander w ogóle nic, a nic, nawet nie powąchał." Za czasów mojej młodości o tego typu komentatorach mówiło się prosto: jajcarze. Wczorajszy wzrost w sondażach ugrupowania firmowanego przez lekko "zwichniętego" Kwaśniewskiego pokazuje być może fenomen na skalę światową tego przywódcy. Na trzeźwo może być nie do zaakceptowania.