Kardynał Dziwisz miał wiedzieć o pedofilii w kościołach na całym świecie i pomagać w jej tuszowaniu w czasie, gdy w Watykanie był osobistym sekretarzem Jana Pawła II. Padają też oskarżenia, że miał pobierać opłaty za wejście na msze prowadzone przez papieża, za co zamożniejsi mieli mu płacić nawet 50 tys. dolarów. W zarzuty te nie wierzy Andrzej Dziwisz, wójt Raby Wyżnej, rodzinnej miejscowości hierarchy, a prywatnie jego bratanek.
– Ksiądz kardynał przyjeżdża do Raby Wyżnej, jest czasem gościem w domu rodzinnym. Rozmawiałem z nim nie telefonicznie, ale osobiście – mówi bratanek kardynała. – Przysłuchiwałem się z uwagą jego wypowiedziom i uważam, że mówi prawdę, a to, co media podają, jest na niego ogólną nagonką. Skoro kardynałowi nie dają wiary, to komu będą wierzyć? – kwituje, podkreślając, że cała Raba nadal darzy ogromnym szacunkiem swojego słynnego krajana.