Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

Tomasz Walczak o podatku katastralnym: Gdzie się myli Kaczyński?

2019-06-12 5:20

Dość nieoczekiwanie do debaty publicznej wróciła sprawa podatku katastralnego. Prezes PiS w reakcji na raport Fundacji Batorego na temat samorządu, w którym pomysł podatku katastralnego się pojawia, zapowiedział, że póki rządzi jego partia, taki podatek nie wejdzie w życie. Czemu budzi on takie kontrowersje i czemu Kaczyński nie ma racji, że go całkowicie odrzuca?

Najkrócej rzecz ujmując, podatek katastralny to podatek od wartości rynkowej nieruchomości. Im więc ktoś ma cenniejszą nieruchomość, tym więcej za nią płaci. Prezes PiS ma o tyle rację, że jest to niebezpieczna danina, ponieważ źle skonstruowana uderza w najbiedniejszych. Mając na przykład mieszkanie w centrum dużego miasta, trzeba by od niego odprowadzić spory podatek, co dla mniej zarabiających czy emerytów byłoby zabójcze. Doprowadziłoby to, na co zwraca uwagę Kaczyński, do wywłaszczania mniej zamożnych z atrakcyjnych nieruchomości oraz przyspieszyło i tak już niepokojący proces gentryfikacji, czyli zastępowania zróżnicowanych społecznie dzielnic mieszkaniowych przez zdominowane przez bogatych enklawy luksusu.

Można tego procederu jednak uniknąć. Jeśli podatek katastralny wprowadzony zostanie od drugiej lub trzeciej nieruchomości, biedniejsi nie zostaną nim dotknięci. Za to bogatsi musieliby się swoim luksusem podzielić. Od czasu publikacji słynnej książki Thomasa Piketty’ego „Kapitał w XXI w.” wiemy, że zyski z kapitału (czyli m.in. z nieruchomości) są większe niż z pracy. Każdy kto więc posiada nadmiar gotówki, często inwestuje w kolejne atrakcyjne nieruchomości – one bowiem są stosunkowo bezpieczną inwestycją. Kolejne mieszkania w centrach miast wpadają więc w ręce majętnych, z których ci czerpią wysokie zyski.

Ci sami bogaci ludzie najczęściej płacą niskie podatki dochodowe, a od podatku katastralnego nie mieliby ucieczki. Mogą dochody wyprowadzać do rajów podatkowych, ale mieszkania czy apartamentu z Krakowa czy Warszawy na Kajmany lub Brytyjskie Wyspy Dziewicze nie przeniosą. W tym wypadku podatek katastralny można by potraktować jako formę podatku od luksusu, który wielu ekonomistów uważa za dobre rozwiązanie w walce z nierównościami ekonomicznymi – jednym z największych problemów, przed jakim stoi współczesny świat. Kategoryczne wyrzucanie tego pomysłu do kosza jest więc tanim populizmem. Warto bowiem dyskutować, czy w przedstawionej tu formie podatek katastralny nie byłby rozwiązaniem prawym i sprawiedliwym.

Sprzęt AGD, RTV z dużymi rabatami? Sprawdź na Neonet promocje.