Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

Wybory 2020. Tomasz Walczak: Duda jak Komorowski, Trzaskowski jak Duda. Czy historia się powtórzy?

2020-07-01 7:35

Wybory prezydenckie stały się esencjonalnym, wysokoprocentowym wywarem z POPiS. Jeszcze bardziej niż pięć lat temu walka wyborcza sprowadza się do tego, jaki mamy stosunek do PiS i PO. Przynajmniej na poziomie retorycznym, bo co do istoty mamy dziś lustrzane odbicie starcia Komorowski – Duda.

Pięć lat temu o głosy wyborców walczył „kraj bezprzykładnego sukcesu” Bronisława Komorowskiego z „dobrą zmianą” Andrzeja Dudy. Kandydat PO przekonywał, nie bez racji, że jeszcze nigdy nie żyło nam się tak dostatnio, a pretendent z PiS – również nie bez racji – przekonywał, że trzeba wymienić skompromitowanych polityków Platformy i wprowadzić korektę rzeczywistości społeczno-ekonomicznej. Zwyciężyła chęć zmiany.

Dziś to Andrzej Duda broni pisowskiej wersji dobrobytu z jego transferami społecznymi i opowieścią o niekończącym się wzroście gospodarczym, połączonym ze wzrostem pensji. Choć tak, jak w przypadku „sukcesu” Komorowskiego, „dobrobyt” Dudy ma swoje skazy i nierozwiązane problemy. Wielu jednak Polaków odczuwa poprawę swojego losu i ma prawo czuć wdzięczność do PiS. Rolę Andrzeja Dudy z tamtych wyborów odgrywa Rafał Trzaskowski, który kampanię wyborczą sprowadza do hasła „mamy dość”, wskazując skorumpowany, niewydolny i pełen destrukcyjnych odruchów system PiS, nieśmiało – czasami ledwo zauważalnie – wskazując niemoc państwa, zwłaszcza w obszarze służby zdrowia, czyli tego, co się najbardziej PiS przez pięć lat rządów nie udało.

Tak jak pięć lat temu Komorowski nie snuł nowej wizji Polski, wierząc, że ukształtowany po 1989 r. system działa dobrze, tak dziś Duda uznaje, że osiągnięcia pięciu lat PiS wystarczą, by Polakom już zawsze żyło się dobrze. Tak jak wtedy Duda, tak dziś Trzaskowski snuje wizję koniecznej zmiany, by ratować Polskę.

Między tymi emocjami: poczuciem stabilizacji życiowej, wybaczającej niedociągnięcia rządów PiS, oraz potrzebą odsunięcia od władzy skompromitowanych na wielu polach polityków Nowogrodzkiej, mimo korzystania z osiągnięć społecznych PiS rozegrają się te wybory. „Nowa normalność” PiS zmierzy się z poczuciem zmęczenia PiS. I wszystko wskazuje na to, że do ostatnich minut kampanii będzie się rozstrzygać, która z tych emocji ostatecznie okaże się minimalnie przeważająca. Pięć lat temu o politycznych zmianach przesądziło pół miliona Polaków. Tym razem może to być nawet kilkadziesiąt tysięcy.