A gdzie dobry smak, koledzy politycy?

2009-03-16 4:00

Postępowanie premiera Pawlaka powinny ocenić właściwe instytucje z punktu widzenia prawa - uważa Krzysztof Piesiewicz

"Super Express": - Popiera pan działania mające przeciwdziałać nepotyzmowi?

Krzysztof Piesiewicz: - Tak, ale mój stosunek do tego zjawiska jest złożony. Z jednej strony wolę państwo oparte na ufności obywateli niż na przeregulowaniu kontroli. Z drugiej strony z wykształcenia jestem prawnikiem legalistą i uważam, że wszystko trzeba bardzo precyzyjnie analizować z punktu widzenia norm, w których opisaliśmy to, co jest dobre albo złe.

- Czym skutkuje nadmiar regulacji?

- Chociażby niepowodzeniem w budowie autostrad i mostów. Nasz kraj doświadcza tego w skrajnej postaci - przetargi są permanentnie zaskarżane. Jeżeli żyjemy w państwie pełnym nieufności, gdzie każdy ruch musi być wielokrotnie kontrolowany, to nie uda się nam nic zrobić. Odwrotna sytuacja panuje w Szwajcarii i krajach skandynawskich, gdzie wzajemne zaufanie jest normą.

- A sam nepotyzm?

- Często niepotrzebnie demonizujemy to pojęcie. Fryzjer, stolarz, cieśla, lekarz, adwokat - w Polsce istniała wielka tradycja rodzinnego kontynuowania tych zawodów. Wciąż przeżywamy śmierć profesora Zbigniewa Religi, a jego syn robi karierę w ośrodkach kardiologicznych. Czy to nepotyzm? Nie, bo jest wybitnym lekarzem. Ja jestem wnukiem prawnika, synem prawnika i mam syna prawnika. Taka rodzinna kontynuacja zawodów powinna być oparta na doświadczeniu starszego pokolenia i na wpojeniu przez nie zasad etycznych pokoleniu młodszemu. Tak samo ważna jest transparentność, zgodność z obowiązującymi zasadami i równość w prawach z innymi kandydatami do zawodu. Jednak w naszym kraju ta tradycja umiera. Na przykład świetna adwokatura, która istniała w okresie międzywojennym, została kompletnie zniszczona.

- A w świecie polityki?

- Mamy nepotyzm w wydaniu Kim Ir Sena i Kim Dzong Ila. Makabra, czarny sen. Ale mamy też Kennedych, Clintonów, Bushów - świat demokratyczny. Wolę, żeby w wyborach startowało dziecko wielkiego polityka niż np. Stan Tymiński.

- Dzieciom pochodzącym z politycznych klanów jest łatwiej - na początku wystarczy samo nazwisko.

- Ambitne i pracowite dzieci wielkich ludzi działają w stresie, o którym decyduje właśnie presja nazwiska. Często nie sposób jej udźwignąć. Córka Kennedy'ego, która miała kandydować na senatora w miejsce Hillary Clinton, została zmasakrowana przez media.

- A George W. Bush, który okazał się niewypałem?

- Nie byłem fanem prezydentury Busha, ale chcę przypomnieć, że został wybrany dwukrotnie. Być może ludzie mają poczucie większego bezpieczeństwa, gdy rządzi nimi ktoś, kto zna salony i mechanizmy władzy.

- A wicepremier Pawlak? W aferze, która wynikła wokół jego osoby, nie chodzi przecież o tradycję, lecz o sprawy "drobne" - związane z nim instytucje są obsługiwane przez jego rodzinę i przyjaciół.

- Należy zbadać, czy naruszył prawo. Albo czy naruszył w sposób radykalny dobre obyczaje. Mój ojciec mówił mi tak: chciałbym zobaczyć akta sprawy. Na razie sprawa Pawlaka jest dla mnie szara - tzn. ani czarna, ani biała.

- Czy wysoki urzędnik państwowy - nawet jeżeli prawo tego dopuszcza - nie powinien zapomnieć o swoich bliskich, podejmując decyzje personalne lub ogłaszając przetargi? Zwłaszcza wicepremier - którego urząd składa się na majestat Rzeczypospolitej?

- W momencie, kiedy zostałem senatorem, zrezygnowałem z wykonywania zawodu adwokata. Niektórzy powiedzą: powinien mieć zawód, powinien zarabiać swoje pieniądze! Natomiast ja twierdzę, że gdybym założył togę, będąc senatorem, mieszałbym role. Regularnie dostaję różne propozycje, ale nigdy w życiu nie byłem w spółkach, zarządach, fundacjach. Dla zasady.

- Pan świadczy o sobie, Waldemar Pawlak o sobie...

- Ja postępuję inaczej, ale nie wiem, czy do końca mam rację. Nie chciałbym, żeby w stosunku do ludzi, którzy pełnią jakiekolwiek funkcje publiczne, były stosowane takie kryteria, które odpędzałyby ludzi wrażliwych, niezależnych, zdolnych, pracowitych. Oni i tak dadzą sobie radę. Może lepiej być politykiem, który nie ma żony, dzieci, sukcesów gospodarczych, na wszelki wypadek nie ma nawet konta w banku? Wtedy rzeczywiście jest się czystym, ale pamiętajmy, że w systemach demokratycznych, np. w USA, Francji, przychodzi nowy prezydent i przychodzą jego ludzie i to traktuje się normalnie. A więc: niech prawo będzie prawem. I to jest najważniejsze.

- Niestety, w świecie polityki zdolność i pracowitość często przeradza się w cwaniactwo i pazerność - skok na kasę i przywileje. Dziennikarskie śledztwa w sprawie wicepremiera mogą świadczyć właśnie o tym...

- Gdy w Czechach wybuchła afera z agenturalną przeszłością Milana Kundery, Vaclav Havel napisał wspaniały esej, który zakończył tak: "Milan, nie martw się, to było tylko napisane w gazecie". To straszna zniewaga w stosunku do mediów.

- A media w sprawie Pawlaka?

- To bardzo ważny element, IV władza. Boję się właśnie takiej sytuacji, kiedy media będą coś ujawniać, a to wszystko nie będzie miało znaczenia. Z drugiej strony wolałbym opierać się na mechanizmach państwa, a nie informacjach medialnych. Jeżeli jednak dziennikarze mają rację, to gdzie są wszystkie mechanizmy kontroli? Mamy ABW, CBA, CBŚ, urząd skarbowy, służby graniczne, NIK - wszystkie z olbrzymimi uprawnieniami. Ale ilość mechanizmów kontrolnych w Polsce nie przekłada się na uczciwość życia publicznego. Postępowanie premiera Pawlaka powinny ocenić właściwe instytucje z punktu widzenia prawa. A w sumie, drodzy koledzy politycy, jest jeszcze elementarna kwestia smaku.

Krzysztof Piesiewicz

Senator RP, prawnik, adwokat, scenarzysta filmowy

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki