Przed meczem piłkarze reprezentacji Stanów Zjednoczonych zagrzewali się hasłem z kampanii wyborczej Baracka Obamy: "Yes, we can!" (Tak, możemy!). Ale poza nimi nikt w to nie wierzył, wszyscy już zacierali ręce, myśląc o finale Hiszpania - Brazylia. Ale takiego finału nie będzie. Na 1:0 trafił Jozy Altidore (20 l.), drugą bramkę dorzucił Clint Dempsey (26 l.) i podopieczni Vicente del Bosque przegrali. To pierwsza porażka Hiszpanii od listopada 2006 roku.
- To się musiało w końcu stać. Ale to wypadek przy pracy - uspokaja selekcjoner Hiszpanów. W podobnym tonie wypowiada się Iker Casillas: - Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Hiszpanom na pociechę pozostaje rekord 15 kolejnych wygranych. Rekordem 35 meczów bez porażki muszą się jednak dzielić z Brazylijczykami. A wystarczyło pokonać USA...
- Ale to my pokazaliśmy serce do walki. To wielki triumf amerykańskiej piłki - mówi dumny Clint Dempsey.