Afera templariuszy

2007-10-14 18:42

13 października w 1307 roku wypadł w piątek. I to był bardzo pechowy piątek dla templariuszy.

Tego dnia w Paryżu miała miejsce wielka obława. Aresztowano około setki templariuszy. Wielki mistrz, Jakub de Molay, zaskoczony domagał się wyjaśnień. - Jakim prawem?! Z jakiego powodu?! - krzyczał. Usłyszał: - W imieniu króla, pod zarzutem herezji.

Filip Piękny pomysłowy

W jednej chwili stało się jasne, że sprawa jest poważna. Oskarżenie, nawet jeśli było absurdalne, oznaczało duże kłopoty. Ktoś miał interes w tym, żeby potęga templariuszy przepadła, a właściwie - z racji powszechnego w tym czasie tępienia herezji na stosach - żeby poszła z dymem.

Tym kimś, kogo drażniła siła i niezależność zakonu, był król Francji Filip IV Piękny. Bogaci bracia Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa zrobili wielki błąd: pożyczyli królowi pieniądze. Dużo pieniędzy. Filip IV, zrujnowany wojnami z Anglią, nie był w stanie spłacić długów, postanowił więc pozbyć się dłużników. A przy okazji "zaopiekować się" ich majątkiem.

Całowali się w pośladki

Aresztowani usłyszeli 127 zarzutów. Były tak sprytnie pomyślane, by wywołać odrazę. Templariusze mieli np. wypróżniać się na hostię, pluć na krzyż i całować się w sposób nieobyczajny, np. w pośladki.

Każdy średniowieczny chrześcijanin na wieść o wymyślnych erotycznych zabawach rycerzy Chrystusa, bo i o takich była mowa, na myśl o profanowaniu krzyża i bezczeszczeniu relikwii, musiał skwitować to jednym słowem: plugastwo.

Inne zakony nie stanęły w obronie templariuszy. Nie zrobił tego również papież Klemens V. Templariusze bardzo liczyli na pomoc papieża, jedynej osoby, której podlegali. Ale papież chodził na królewskiej smyczy. To Filip IV w 1305 roku przeforsował wybór Francuza Klemensa V na tron papieski.

Złamani łamaniem

Templariusze musieli bronić się sami. Mogli to zrobić tylko w jeden sposób: przejść zwycięsko przez piekło przesłuchań, nie przyznając się do winy.

Nawet najdzielniejszy rycerz, a takimi właśnie byli "wojskowi zakonnicy", nie zniósłby łamania członków. Począwszy od piątku, 13 października 1307 roku aresztowano i torturowano setki templariuszy. Wszyscy, nie wyłączając wielkiego mistrza Jakuba de Molay, pod wpływem bólu nadgarstków i kostek wyrywanych ze stawów przyznawali się do herezji i niecnych praktyk.

Papież, chcąc mieć nadzór nad wypadkami, a nade wszystko nad majątkiem zakonu, kilka tygodni po pierwszych zatrzymaniach wydał bullę zalecającą władcom europejskim dyskretne aresztowanie wszystkich templariuszy. Oskarżeni mieli być poddani kościelnym procedurom procesowym. Król Francji nie był tym zachwycony. Nie mógł się doczekać dnia, w którym jego wierzyciele spłoną na stosie, a procesy kościelne oznaczały przeciąganie sprawy. Musiał jednak ustąpić, ponieważ papież stwierdził w bulli, że od lat docierały do niego szokujące informacje o dziwnych rytuałach templariuszy.

Ziarno prawdy?

Bracia stojący wysoko w zakonnej hierarchii zeznawali przed kardynałami i samym papieżem. Ponieważ pamięć poprawiali im oprawcy, większość przyznawała się do winy po to, by potem odwołać zeznania. Podczas przesłuchań nieoczekiwanie zaczęły pojawiać się opisy zakonnych ceremonii niefigurujące w obszernym spisie zarzutów. W trakcie różnych procesów, również podczas zeznań przed diecezjalnymi komisjami śledczymi powołanymi przez papieża, templariusze opowiadali o kulcie... ludzkiej głowy. Niektórzy historycy są zdania, że chodziło o głowę Jana Chrzciciela. W zeznaniach padało też imię Bafometa, demonicznego bożka czczonego rzekomo przez templariuszy pod postacią kamiennego posągu. Czyżby śledztwo dotyczące sfingowanych zarzutów ujawniło tajemne, niechrześcijańskie praktyki zakonu?

Po niespełna trzech latach od pierwszego aresztowania rozpoczęła się kaźń templariuszy. Ponad 50 braci spalono w 1310 roku z wyroku arcybiskupa Sens. W 1312 roku sobór powszechny w Vienne orzekł, że templariusze są winni herezji i rozwiązał zakon. Sobór zwołany dwa lata później skazał przywódców zakonu na dożywocie w lochach.

Zapałka w rękach króla

Szybko jednak zmienił zdanie, ponieważ Jakub de Molay nie tylko nie pokajał się przed papieskim trybunałem, ale zarzucił papieżowi udział w wielkim oszustwie. Mówił o sfingowaniu zarzutów, królewsko-papieskiej zmowie, celowo rozsiewanych plotkach, o metodach, które dzisiaj nazywa się przeciekami kontrolowanymi i wreszcie o torturach zmuszających do kłamstw. W odruchu oburzenia papież wydał mistrza do dyspozycji władzy świeckiej. Przyszedł czas na ruch Filipa IV Pięknego.

Jeszcze tego samego dnia, 18 marca 1314 roku, wielki mistrz spłonął na stosie, wołając "Spotkam was obu, nim minie rok". Król Francji Filip IV Piękny i papież Klemens V nie doczekali roku pańskiego 1315...

Uniewinnieni, ale po cichu

1128: powstaje zakon templariuszy. W tym samym roku dostają pierwsze nadanie z rąk Teresy de Leon, królowej Portugalii. W ciągu kilku następnych lat poszerzają szeregi, zyskują hojnych sponsorów i ćwiczą się w sztuce wojennej, stając się jedynym zakonem wojskowym.

1138: bulla Innocentego II wyłącza templariuszy spod władzy kościelnej (poza papieską), zwalnia od płacenia podatków. Kolejne bulle nadają im przywilej za przywilejem, m.in. zostają zwolnieni z zakazu lichwy.

1291: upadek Królestwa Jerozolimskiego. Niektórzy historycy są zdania, że podczas lat spędzonych w Jerozolimie w sąsiedztwie ruin świątyni Salomona templariusze prowadzili wykopaliska, dzięki którym weszli w posiadanie świętego Graala i Arki Przymierza.

1292: po przeniesieniu do Francji templariusze zyskują miano braci bankierów. Zyski przeznaczają m.in. na finansowanie wielkich projektów architektonicznych, np. katedry w Chartres.

1307: piątek, trzynastego - pierwsze aresztowania w Paryżu.

1312: rozwiązanie zakonu.

2001: w archiwach watykańskich odkryto dokument z 1308 roku, w którym papież Klemens V uniewinnia templariuszy z zarzutu herezji.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki