Bandzior schował się w ścianie

2007-11-30 21:20

Choć znany poznański gangster "Makowiec" siedział za kratkami, jego mafia działała w najlepsze. Bo schedę po tatusiu przejął synalek - Marcin B. (30 l.), zwany Młodym Makowcem. Ale i ten niebezpieczny gangster wpadł w końcu w ręce policji. I nie pomogło mu, że przed stróżami prawa ukrył się w... ścianie.

Jest wczesny ranek. 60 policjantów i komandosów z impetem wkracza do sześciu mieszkań i domów. Udaje się zatrzymać dwóch członków gangu. Ale po "Młodym Makowcu" ślad zaginął. Gdy policjanci wchodzą do jego domu, zastają domowników, ale nie bandziora. Na szczęście nie dają za wygraną. Policjanci przeczesują lokal dosłownie milimetr po milimetrze. Wiedzą, że "Młody Makowiec" musi być gdzieś w tym domu. Używają do poszukiwań specjalnego sprzętu: kamery termowizyjnej, georadaru, laserowych urządzeń pomiarowych. Do domu gangstera wprowadzono też psy.

Dopiero gdy detektywi wchodzą na poddasze, okazuje się, że za niepozorną szafą, pomiędzy jedną ze ścian a więźbą dachową znajdowało się poszukiwane pomieszczenie. W nim cichutko siedział "Młody Makowiec". Mężczyzna był sprytny, bo owinął się kocami i foliami termoizolacyjnymi, które miały oszukać sprzęt policjantów.

- Szukaliśmy go całe dwa dni. To, że znaleźliśmy "Młodego Makowca", to łut szczęścia - mówi inspektor Krzysztof Jarosz z wielkopolskiej policji. "Młody Makowiec" żył jak w oblężonej twierdzy. Swój dom otoczył siecią kamer, miał kamizelkę kuloodporną, zestaw lornetek, przez które obserwował otoczenie domu. Ale nic mu to nie pomogło.

Teraz stanie przed sądem. Jest oskarżony o zabójstwo - grozi mu dożywocie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki