Brutalny napad w Wólce Kosowskiej: Ktoś nas wystawił

2013-03-16 13:26

To był doskonale przygotowany i zaplanowany brutalny napad. "Super Express" dotarł do jednego z postrzelonych w Wólce Kosowskiej konwojentów. Mężczyzna nie ma wątpliwości, że bandyci dobrze znali godzinę przyjazdu i trasę konwoju. - Ktoś nas wystawił - nie ma wątpliwości pan Zdzisław (45 l.)

W czwartek trzech zamaskowanych bandytów wtargnęło do hali w Wólce Kosowskiej i zrabowało dwa worki z pieniędzmi, w których było, bagatela, 4 mln zł! Dlaczego nikt porządnie nie zabezpieczył konwoju przewożącego taką olbrzymią gotówkę? Jak to możliwe, że bandyci bez problemu opuścili ponoć dobrze strzeżoną halę i skąd wiedzieli, o której przyjedzie konwój? Na te i inne pytania próbują teraz odpowiedzieć śledczy zajmujący się tą sprawą.

- To wszystko trwało może 10 sekund. Kiedy weszliśmy do hali było w niej jak zawsze mnóstwo ludzi różnych narodowości. Kiedy przechodziliśmy z pieniędzmi, kupujący odruchowo schodzili nam z drogi. Nagle padł strzał... - relacjonuje pan Zdzisław.

- W obu rękach niosłem worki z pieniędzmi. Puściłem je i sięgnąłem po broń. Nie zdążyłem jej wyjąć. Poczułem kolejny postrzał i upadłem na ziemię. Kątem oka widziałem, że koleżanka przeładowała pistolet i po chwili upadła pod kanonadą kolejnych wystrzałów - opowiada ranny konwojent.

Z relacji mężczyzny wynika, że trzej napastnicy stali i czekali, aż konwój ich minie. Prawdopodobnie chwilę po tym zaciągnęli bandany na twarze i zaczęli strzelać.

- Oni musieli wiedzieć, ile mamy pieniędzy, którędy będziemy szli i którędy uciec, cały napad trwał dosłownie chwile - mówi zdenerwowany pan Zdzisław. Przestępcy celowali w plecy. Jeden z pocisków, który trafił mężczyznę, przeszedł na wylot przez kamizelkę kuloodporną, łamiąc mu dwa żebra. Drugi zatrzymała kamizelka, a w nogę ranił go rykoszet. Ze wstępnych ustaleń wynika, że bandyci strzelali z pistoletów kaliber 9 mm. Pan Zdzisław i jego koleżanka trafili do szpitali.

Czy bandyci mieli wspólnika wewnątrz hali? Nie wiadomo. Wiadomo jednak, że odjechali ciemnym kombi. - Jak wyjechali z terenu centrum handlowego? Przecież tam są szlabany, które ktoś musiał im podnieść - zastanawia się ranny konwojent. Mimo prowadzonej policyjnej obławy funkcjonariusze nie znaleźli bandytów. 50 tysięcy złotych za pomoc w ujęciu sprawców brutalnej kradzieży zaoferowała też firma ochroniarska, zatrudniajaca postrzelonych pracowników.

* imię konwojenta zostało zmienione

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki