Byli cudownym małżeństwem. Dlaczego matka ZABIŁA noworodka i siebie?

2017-11-29 20:00

Spokojni, normalni, uśmiechnięci - mówią o Ewie M. (+36 l.) i jej mężu sąsiedzi. - I tacy szczęśliwi - dodają przyjaciele. Dlatego to, co stało się we wtorek nad ranem przy ul. Krowoderskich Zuchów w Krakowie, jest dla nich szokiem. A stała się rzecz straszna: Ewa zasztyletowała swoje dwutygodniowe dziecko, a potem odebrała sobie życie, kilkakrotnie wbijając nóż we własny brzuch.

- Ewa i Rafał bardzo się cieszyli na to dziecko - mówią ich koledzy z urzędu, w którym oboje byli zatrudnieni. Ona pracowała za biurkiem, on w dziale technicznym. - I właśnie tu się poznali i zakochali. On był od niej dużo starszy, miał syna z pierwszego małżeństwa, ale to nie miało dla niej znaczenia. Od sześciu lat byli razem, a małżeństwem od dwóch. Teraz zostali rodzicami - dodają.

Wyczekiwany przez rodziców synek urodził się dwa tygodnie temu. Tym trudniej zrozumieć, dlaczego wczesnym rankiem w tajemnicy przed śpiącym mężem i teściową Ewa wymknęła się do piwnicy, aby dokonać tak makabrycznej zbrodni na sobie i dziecku.

- Widziałam ich przed kilkoma dniami, już z nosidełkiem. Grzecznie mówili "dzień dobry", byli tacy promienni - mówi pani Krystyna (70 l.), sąsiadka. Podobnie jak reszta mieszkańców osiedla na Krowodrzy Górce jest wstrząśnięta tym, co się stało. - Mimo sporej różnicy wieku byli zgodnym małżeństwem. Takim z odzysku, więc tym bardziej szczęśliwym - dodają. Nie wierzą w złe intencje Ewy M. - Może po porodzie sobie nie poradziła? - spekulują.

Podobnego zdania jest bliski znajomy pary. Depresję poporodową jako przyczynę tragedii pośrednio wskazują także śledczy. - Nie zatrzymano nikogo w związku z tą sprawą, obecnie przesłuchiwani są świadkowie. Czekamy też na wyniki sekcji - mówi Janusz Hnatko, rzecznik krakowskiej prokuratury. Rodzina przebywa pod opieką psychologów.

Zobacz także: Tragedia w Kozienicach. Kiedy poznamy wyniki sekcji zwłok?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki