Aby budowę dokończyć, trzeba z policyjnej kasy wydać jeszcze, bagatela, 12 milionów. W tym samym czasie policjanci szykują się do strajku z powodu niskich zarobków i biedy w komisariatach.
Fachowcy psują fundamenty
Robotnicy z wybranej bez przetargu firmy B. dokopali się do fundamentów pałacu i nie potrafili ich właściwie zabezpieczyć. - Nagle zobaczyliśmy pęknięcia na ścianach - mówi nam jeden z funkcjonariuszy pracujących w komendzie stołecznej (KSP). Tylko dzięki przytomności umysłu jednego z policjantów, który zauważył zarysowania, udało się uniknąć tragedii.
Muzeum policji z fantazją
Na pomysł budowy muzeum policji wpadli w 2004 roku generał Ryszard Siewierski (59 l.), szef KSP, i ówczesny dyrektor Muzeum Narodowego Ferdynand Ruszczyc. W świetle jupiterów podpisano stosowne umowy. Większość pieniędzy miała pochodzić z UE. - To bzdura - twierdzi nasz rozmówca. - Policja chciała wyremontować komendę stołeczną pod płaszczykiem budowy muzeum, ale źle oszacowała koszty - tłumaczy nam informator. Na remont wydano 4 miliony złotych, a muzeum w podziemiach Pałacu Mostowskich pochłonie 12 milionów z budżetu policji. - Zastanawiamy się, czy kontynuować tę inwestycję - przyznaje generał Henryk Tusiński, zastępca komendanta głównego.
Budowa pełna przekrętów
Podczas remontu komendy stołecznej doszło do wielu przekrętów. Zawyżono wycenę dachu, parkiet położony w reprezentacyjnej Białej Sali zaczął się szybko ścierać, okna okazały się nieszczelne, tynki odnowiono tylko z zewnątrz - słowem remont okazał się jednym wielkim bublem. Nowy szef komendy stołecznej musiał powiadomić prokuraturę. W dodatku sprawa skomplikowała się, bo obecne kierownictwo Muzeum Narodowego nie widzi sensu tworzenia swego oddziału w budynku komendy stołecznej.