Czy pani minister zapłaci?

2008-12-06 6:00

Sto złotych jest winna minister Julia Pitera nam, podatnikom. I zwrócić je nam musi. Tyle kosztuje taksówka z warszawskiego domu pani minister na Ursynów i z powrotem. Plus koszt godzinnego postoju. Ale najlepsza śledcza w ekipie rządu nigdy tej taksówki nie zamówiła.

Taniej było na imprezę imieninową posła Platformy Andrzeja Halickiego pojechać służbowym samochodem. I to drobne nadużycie wyprowadziło z równowagi samego Donalda Tuska, który ostro zganił minister za niegodną członka rządu prywatę.

Bo również według premiera rzecz nie w tych stu złotych, ale w uczciwych regułach postępowania najwyższych urzędników. I to powinna zrozumieć pani minister. Szczególnie, że to właśnie ona, obdarzona znakomitym antykorupcyjnym nosem, od lat odkrywa przed nami podobne wyczyny swoich kolegów. Z sukcesami.

Badając niegdyś w swoim kolejnym wielkim śledztwie sposób posługiwania się przez nich kartami kredytowymi, wykryła, że jeden z nich zapłacił państwowymi, choć plastikowymi, pieniędzmi za dorsza - 8,16 zł. Nam jest winna dwanaście razy więcej. Więc o jej uczciwość i te pieniądze będziemy się z nią bić. Do skutku.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki