- Akcja dopiero co ruszyła, ale zainteresowanie nią rośnie - mówi Wojciech Długołęcki (30 l.), dyrektor Agat-Astra i Ewa Market z grupy Top Market. - Liczną grupę mieszkańców osiedla, na którym mieszczą się nasze sklepy, stanowią emeryci i renciści. Zauważyliśmy to i postanowiliśmy coś dla nich zrobić - wyjaśnia.
Faktycznie do sklepu przede wszystkim wchodzą osoby starsze, takie jak Ewa Skrzypczak (79 l.), która zwykle robi tu zakupy.
- Taka akcja dla nas biednych emerytów wiele znaczy. Dla mnie te 10 proc. to i tak bardzo dużo. Zawsze jakiś grosz zostaje, szkoda, że tylko w tym sklepie - mówi pani Ewa.
Uzyskanie rabatu jest banalne, a sklep na nim nic nie traci. Wręcz przeciwnie, zyskuje wiernych klientów. Wystarczy przyjść do sklepu w wyznaczonym dniu, zrobić zakupy i od kwoty na rachunku kasjerka odliczy 10 proc. - Warunkiem jest okazanie dokumentu świadczącego, że się jest rencistą lub emerytem. Są też stali klienci, których nasze kasjerki znają i nie muszą za każdym razem legitymować - dodaje Wojciech Długołęcki.
- Do nas przychodzą starsi ludzie, którym również my o akcji mówimy. Są zaskoczeni, ale zadowoleni, że ktoś o nich pomyślał. Często się śmieją, że zostało im na czekoladę dla wnuczków - stwierdza Monika Kobylańska (25 l.), kasjerka Top Marketu.
Klienci mają nadzieję, że akcją zainteresują się inne osiedlowe sklepiki.
Wszystkim wiadomo, że emerytury są skandalicznie niskie i dla tych ludzi każdy grosz się liczy. Dlatego też inni sklepikarze powinni pójść tą drogą i dać podobny rabat.