Dedykował harce Helce

2007-12-02 23:20

Miłośnicy języka polskiego po raz dwudziesty stoczyli w Katowicach zacięty bój na ortograficzne wyjątki i reguły. Jubileuszowe "Dyktando 2007" pisali również znani dwudziestolatkowie. Na najlepszą trójkę czekały... "Brylantowa gżegżółka", "Złoty chrząszcz" i "Srebrna szczeżuja".

Choć Mirosława Wrodarczyk (27 l.) z Nakła jest matematyczką, uwielbia zawiłości języka polskiego. - Jestem tu już piąty raz. W końcu muszę wygrać - zapowiadała z uśmiechem tuż przed rozpoczęciem narodowej klasówki.

Dwoje zwycięzców

W tym roku po raz pierwszy tekst dyktanda ułożono na podstawie propozycji nadesłanych przez uczestników ogłoszonego wcześniej konkursu. Gdy znany językoznawca profesor Walery Pisarek zaczął dyktować, niejednemu włosy stanęły na głowie dęba.

Z tekstem najeżonym słowami, których na co dzień mało kto używa, najlepiej poradzili sobie Katarzyna Szkaradnik (20 l.) z Ustronia i Patrycjusz Pilawski (26 l.) z Wodzisławia w województwie świętokrzyskim. Dwoje zwycięzców udało się wyłonić po dogrywce, do której zakwalifikowano 21 uczestników imprezy.

- Ja to jestem zboczona na tle ortografii - śmieje się pani Kasia. - Uwielbiam te wszystkie reguły i wyjątki. Ostatnio dowiedziałam się, że porno-biznes pisze się z łącznikiem, a sexbiznes razem. Trzeba być na bieżąco z nowinkami językowymi, to sukces murowany - przekonuje.

Obrona za kilka dni

Laureatka dyktanda jest studentką międzywydziałowych studiów humanistycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Drugi zwycięzca za kilka dni broni pracy magisterskiej z komparystyki, czyli nauki o literaturze porównującej różnorodne prądy.

- Piszę o opisanych w literaturze kobietach podróżujących do Afryki - tłumaczy Patrycjusz. - Jakoś czułem, że mogę tu wygrać, ale jeszcze to do mnie dobrze nie dotarło - dodaje.

Pianista na podium

Nagrodzeni zostali również pozostali uczestnicy dogrywki. - W końcu wymienię klocki hamulcowe w samochodzie - cieszy się Magdalena Hubała (23 l.) z Rudy Śląskiej.

Spośród zaproszonych gości dyktando najlepiej napisał pianista Szczepan Kończal. W nagrodę dostał "Brylantową gżegżółkę. Tuż za nim uplasowała się Ola Kwaśniewska, która do domu wróciła ze "Złotym chrząszczem". "Srebrna szczeżuja" przypadła dziennikarzowi Markowi Zającowi.

Powiedzieli nam:

Olivier Janiak: Próbowałem pisać dyktando, ale w połowie zrezygnowałem. Pan profesor ma wadę wymowy i nic nie rozumiałem.

Aleksandra Kwaśniewska: Na pewno źle napisałam nazwisko Nietzschego. W ogóle nie wstawiłam przecinków. Ten tekst to koszmar.

Edyta Herbuś: W drodze do Katowic czytałam "Słownik wyrazów kłopotliwych", ale to chyba nic nie pomogło. Fajna zabawa, ale za nic nie zobaczycie mojego dyktanda.

Mateusz Damięcki: Z pewnością źle napisałem nazwy tańców. Ja je znam praktycznie, a nie teoretycznie.

Fragment dyktanda

Muzyk chow-chow hodował, płowożółte zwierzę, ponaddwuipółletnie, superrozczochrańca, które na równi w uczuć burzy czcił prawie że z rondem capriccioso a-mol u Saint-Saensa.

Drugi z druhów, zrzędliwy dość ekspingpongista, chyży, hardy, o cerze sczerniałej z latami, świetnie tańczył jive'a, paso doble, twista, a w marzeniach przeżywał rendez-vous z ptakami.

Napowietrzne swe harce dedykował Helce, pół-Rosjance z abchaską prababką spod Baku.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki