Do skandalu z udziałem księdza proboszcza doszło w 2016 roku. Duchowny zwrócił uwagę jednemu z turystów, aby wyszedł ze swoim psem z kościoła. Mężczyzna, zamiast wyjść, wziął pupila na ręce, co jeszcze bardziej wzburzyło proboszcza. Ksiądz wyciągnął paralizator i poraził nim turystę. Wszystko zarejestrowała kamera monitoringu. Na miejscu szybko pojawiła się karetka, która zawiozła mężczyznę do szpitala oraz policjanci, którzy ustalili dokładne okoliczności tego zdarzenia.
Turysta został ukarany mandatem, z kolei ksiądz musiał odpowiedzieć przed sądem. Duchowany został uznany za winnego i skazany na 10 miesięcy prac społecznych. Ponadto, sąd nakazał proboszczowi zapłacić turyście 10 tysięcy złotych odszkodowania oraz pokryć koszty procesu w wysokości 3 tysięcy złotych. Jak się jednak okazuje, skazany nie wykonał wyroku sądu.
- Miejsce wykonywania nieodpłatnej pracy na cele społeczne nie zostało wyznaczone, albowiem kurator wystąpił z wnioskiem o zwieszenie postępowania wykonawczego - powiedział "Gazecie Wyborczej" Marcin Pernach z sądu w Kłodzku. "GW" udało się ustalić, że ksiądz narzeka na zły stan zdrowia, co jednak nie przeszkadza mu w wykonywaniu swoich obowiązków.