Pierwszy raz została bez dachu nad głową w noc sylwestrową 2012/2013. Zadbana, wypielęgnowana suczka została znaleziona, gdy wystraszona hukami fajerwerków błąkała się po ulicach Głowna. Trafiła do miejscowego schroniska, a jego pracownicy szukali jej dotychczasowego właściciela. Nikt się jednak po nią nie zgłosił, dlatego wkrótce trafiła do adopcji.
Zamieszkała w ciepłym, przytulnym mieszkaniu u boku swojej nowej pani. Niestety, po trzech latach kobieta dostała nową pracę poza miejscem swojego zamieszkania, a Gerda nie mogła z nią pojechać. I znów znalazła się w schronisku. Zamknięta w boksie piszczy i skomle, bo nie wie, dlaczego znów tu jest. Przecież wszystko robiła jak należy - nie brudziła w domu, była spokojna, lubiła bawić się z dziećmi, a nawet żyła w przyjacielskich stosunkach z kotem swojej pani.
Jeżeli ktoś chciałby ją przygarnąć, może kontaktować się ze schroniskiem w Głownie, tel. 509 104 718 lub [email protected].
Zobacz także: Światowe Dni Młodzieży zostaną odwołane?! Znamy deklarację szefa BBN