Dym wydobywający się z okna na drugim piętrze kamienicy przy ulicy Moniuszki zaalarmował sąsiadów, którzy natychmiast wezwali na pomoc strażaków. Antywłamaniowe drzwi do mieszkania, w którym wybuchł pożar okazały się zbyt trudną do sforsowania przeszkodą. Strażacy ewakuowali z wypełnionej gęstym, gryzącym w oczy i płuca dymem kamienicy siedem osób. Do okna mieszkania w którym rozszalał się pożar przystawili wysięgnikiem wozu bojowego drabinę. Z mieszkania dochodziło rozpaczliwe miauczenie. Kiedy strażacy wchodzili przez okno odgłosy stawały się już coraz cichsze. W końcu zupełnie zamilkły. W przedpokoju leżał nieprzytomny kotek. Dym wydobywający się z płomieni dosłownie zadusił przerażonego zwierzątko. W mieszkaniu nie było nikogo z lokatorów. Strażak pewnym chwytem złapał kotka. Utulił go delikatnie w silnych dłoniach i wyniósł z pożaru. Kocurek żyje tylko dzięki natychmiastowej pomocy. Strażacy nie szczędzili starań, żeby przywrócić go do życia. Masaż serca ponowił bicie kociego serduszka. Na tym nie zakończyła się jednak reanimacja. Pochyleni nad malutkim zwierzęciem strażacy zaczęli uparcie pompować powietrze w jego płuca . W końcu udało się. Kotek zaczął najpierw powoli a potem miarowo oddychać. Po kilkunastu minutach łasił się do nóg swoich wybawców.
Zobacz: Nastoletni SADYSTA zabił małego kotka i nagrał to kamerą "Dobra, zdechł!"