Ewa Majewska z Nakła n. Notecią: Szwagier wyrzucił mnie z domu do szaletu

2011-07-13 18:31

I na co mi przyszło? - załamuje ręce Ewa Majewska (42 l.) z Nakła nad Notecią (woj. kujawsko-pomorskie). Kobieta zamieszkała w miejskim szalecie, bo z domu wyrzucił ją szwagier. Mieszkanie w bloku należało do ukochanego pani Ewy - Marka (+ 52 l.). Niestety, mężczyzna zmarł, a lokum odziedziczył po nim brat, Ryszard S. (52 l.). I z miejsca kazał się kobiecie wynosić.

Pani Ewa nie miała dokąd pójść. Spakowała więc najpotrzebniejsze rzeczy do reklamówki i schroniła się w miejskim szalecie. Pracuje tutaj od lat, ale nigdy nie spodziewała się, że będzie musiała nocować.

- Oto moje nowe mieszkanie - mówi wyrzucona, rozciągając śpiwór na podłodze szaletu. Zapach może i nie jest najwspanialszy, ale przynajmniej ma dach nad głową. Poza tym przez lata pracy zdążyła się już trochę przyzwyczaić.

Patrz też: Warszwa, Praga Północ: Dziewczynki podpaliły plac zabaw

Pani Ewa nie ukrywa, że ma żal do szwagra. - Mieszkałam z jego bratem przez dwadzieścia lat. Kochaliśmy się. I to było ważniejsze od papierka potwierdzającego naszą miłość - opowiada. - Opiekowałam się nim, bo był schorowany. A teraz po jego śmierci okazało się, że nie mam żadnych praw. Jestem po prostu obca - mówi zapłakana.

Ryszard S. nie ma jednak wyrzutów sumienia. Nie wzrusza go los wyrzuconej kobiety.

- Ona nawet tutaj nie jest zameldowana. Prawdą jest, że mieszkała tutaj ponad dwadzieścia lat i żyła z bratem, ale właścicielem mieszkania jestem ja i koniec - mówi. Pani Ewie pozostało tylko zwrócić się do pomocy społecznej. W szalecie przecież nie może mieszkać wiecznie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki