Wiadomo jedynie, że rola prezydenta jest już obsadzona. Choć - jak tłumaczy reżyser w rozmowie z Joanną Lichocką z "Solidarnych 2010" - były z tym spore problemy, bo wielu aktorów głośno deklarowało, że nie zagra w tym filmie. Krauze dodaje, że było też wielu takich, którzy bardzo chcieli wziąć udział w produkcji i przez to „mieli bardzo poważne problemy we własnym środowisku”.
>>> Marek Jurek: FILM O SMOLEŃSKU powinien POWSTAĆ
Reżyser "Smoleńska" skarży się też na opinie, jakie przekazywane są na temat jego filmu. - Nie marzyłem, że coś, co dopiero robię, opisywane będzie w „New York Times”. To była forma zniechęcenia mnie i ludzi, którzy podjęli się realizowania tego filmu. Teraz ja na pewno nie mam odwrotu - mówi i deklaruje: - Zostawiam to w rękach Opatrzności. To jest decyzja Pana Boga, czy film się ukaże, czy nie.
Reżyser zaznacza zaraz, że atmosfera w ostatnim czasie zdecydowanie się poprawiła. - Sytuacja jest inna niż pół roku temu. Coś się zmieniło i nie mówię tylko o filmie. Była bariera w ludziach. Ilość kłamstw jest tak widoczna, tak oczywista. Ludzie odzyskują rozum – twierdzi.
Nadal brakuje pieniędzy potrzebnych do skończenia filmu. Krauze nie traci jednak nadziei i mówi, że chciałby, aby premiera odbyła się w 4 rocznicę tragedii - 10 kwietnia 2014 roku.